Ktoś bez zgody administracji umieścił w gablotce na klatce schodowej wiersz. Napisany ręcznie, na zwykłej kartce z zeszytu. Coś o życiu podobnym do owsianki, że takie brejowate, zimne i tylko cukier jest ratunkiem. A przecież bez zgody administracji nie można w gablotce umieszczać ogłoszeń! Chyba że była zgoda?... Dzwonię do administracji, okazuje się, że żadnej zgody nie było i że mogę sobie wiersz zdjąć, jak mi przeszkadza. To już się zagotowałem: jak to zdjąć, skoro wiersz jest w środku, za szybą, proszę pani, za szybą! I konsternacja, bo jak to możliwe, skoro kluczyk do gablotki ma tylko administracja i ochrona.
No to lecę do ochrony, ale ochrona nic nie wie. I jeszcze mi mówi, że wiersz jak wiersz, dość zabawny, choć do owsianki można dodać rodzynek, a gablotk...