Ekologiczne reaktory

inne

Ekolodzy protestują przeciwko budowie elektrowni jądrowej, a media straszą chorobotwórczym promieniowaniem. Okazuje się jednak, że... nie taki diabeł straszny, jak go malują! Elementarna wiedza z fizyki dostarcza argumentów za tym, że energetyka jądrowa jest najmniej destrukcyjnym sposobem zaspokajania potrzeb energetycznych społeczeństwa.

Gdy polski rząd ogłosił plany wybudowania elektrowni atomowej, natychmiast odrodziły się wspomnienia. Przed oczami pojawiły się obrazy Czarnobyla, niejeden pomyślał nawet o zniszczonej Hiroszimie. Przedstawiciele różnych organizacji ekologicznych zaczęli podsycać w mediach społeczne lęki, straszyli katastrofalnymi skutkami ekologicznymi rządowej decyzji. Racjonalne argumenty specjalistów zostały zakrzyczane przez widowiskowe demonstracje. Czy – z naukowego punktu widzenia – przeciwnicy budowy elektrowni atomowej mają rację?

Wiedza i populizm
Okazuje się, że wszystkie argumenty ekologów można bardzo łatwo zbić, odwołując się do elementarnej wiedzy z fizyki i ogólnodostępnych statystyk dotyczących potrzeb energetycznych naszego kraju. Jeśli ktoś rozumie, że moc (którą mierzymy w watach) nie jest tym samym co energia (którą mierzymy w watogodzinach) i zadał sobie kiedyś pytanie, dlaczego baterie są stosunkowo drogim nośnikiem energii, nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że jedyną alternatywą dla elektrowni węglowych są elektrownie atomowe. Żadne wiatraki czy młyny wodne nie są w stanie wyprodukować tyle energii, ile potrzebuje nasze społeczeństwo. Każdy, kto twierdzi inaczej, powinien natychmiast zostać uznany za szarlatana.

Odwołajmy się do faktów. W roku 2008 w Polsce zużyliśmy 153 miliardy kWh energii elektrycznej. To daje średnią moc ponad 17 milionów kilowatów. Aby wyprodukować taką ilość energii, musieliśmy wydobyć, przewieźć i następnie spalić w elektrowniach 25 milionów ton węgla. Biorąc pod uwagę cenę rynkową węgla (ok. 500 zł za tonę), łatwo obliczyć, że kosztowało nas to ok. 12,5 miliarda złotych. Podczas spalania tej ilości węgla do atmosfery wypuściliśmy ponad 35 ton toksycznego popiołu, 600 ton bardzo niebezpiecznych tlenków siarki i tlenków azotu. Nie wspominając już o tlenku i dwutlenku węgla. Wszystkie te śmieci częściowo są wychwytywane przez filtry i trzeba je utylizować. Resztę wypuszczamy prosto w powietrze, którym na co dzień oddychamy. Szacuje się, że przez każde dziesięć lat pracy przeciętnej elektrowni węglowej z powodu różnego rodzaju powikłań wywołanych emisją tych niebezpiecznych związków (głównie pylicy płuc) umiera dziesięciu pracowników elektrowni i dziesięć osób z każdego miliona mieszkających w pobliżu elektrowni. Aby tę samą energię uzyskać w cyklu uranowym w elektrowni ato[-]mowej, wystarczy „spalić” 30 ton paliwa uranowego, za które dziś trzeba by zapłacić 8 milionów złotych. Wbrew temu, co mówią ekolodzy, głównym kosztem produkcji energii atomowej nie jest wcale cena surowca, ale koszt wybudowania samej elektrowni. Jednak inwestycja zwraca się po około 10 latach pracy elektrowni.

Walka z wiatrakami
Czy nie można tej samej energii wy[-]produkować inaczej? Mamy przecież do dyspozycji źródła odnawialne: energię wiatrową, energię z biomasy, energię słoneczną, energię geotermalną, energię wodną. Zacznijmy zatem od początku. Proste wyliczenia nie pozostawiają...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI