Bez początku. Bez końca. Intymne serce zen

Praktycznie

Pewnego dnia Ummon (wielki patriarcha zen z południowych Chin, zamieszkały w pobliżu świątyni VI Patriarchy) przemawiał do sangi. „Nie pytam was o dzień wczorajszy – rzekł. – Ani o jutrzejszy. Dacie radę coś powiedzieć?”.

W takim właśnie stylu zwykle nauczał. Całe zgromadzenie zamilkło i mózgi zaczęły pracować na pełnych obrotach, co było akurat najgorszym z możliwych rozwiązań. Chcąc wszystkim ulżyć, Ummon oświadczył: „Każdy dzień jest dobry”. Ten koan ma już ponad tysiąc lat. Jak go rozumiesz? Wedle objaśnień Suzuki-rosziego wcale nie znaczy on, że po ciężkim dniu nie masz prawa się poskarżyć, tylko musisz udawać, że wszystko poszło świetnie. Owszem, nie zaszkodzi trochę sobie ponarzekać, jeśli po drodze borykałeś się z trudnościami i chcesz zwierzyć się przyjacielowi, jak ciężki miałeś dzień. Może obarczono cię nadmiarem pracy, może szef był w złym humorze albo ty sam czegoś nie dopatrzyłeś. Nic się nie stanie, jeśli powiesz: „Dzisiaj było pod górkę, ale nie szkodzi. Dam radę”.

POLECAMY

To oczywiście całkiem co innego, niż gdy ktoś mówi: „Przez ciebie miałem ciężki dzień”. Ale nawet narzekanie na upał czy ziąb nie jest niczym złym. To całkiem naturalny odruch. Zdanie „Każdy dzień jest dobry” zwraca naszą uwagę w zupełnie innym kierunku. Znaczy, że nie należy trwonić czasu. Wymaga to wiedzy, jak go używać – i jak on używa ciebie. Jeśli będziesz o tym świadomie pamiętał, zdołasz na nowo odkryć całą jakość istnienia, która w tobie tkwi.

Obserwujmy w skupieniu, jak spędzamy czas. Coraz częściej słyszę, że ludzie mówią, jacy są zajęci. Nawet kiedy nie siedzą w pracy, wciąż są zajęci. Ale jeśli ich spytasz, czy marnują czas, odpowiedzą: „Nie! Stale jestem zajęty!”. Co dowodzi, że mówią prawdę, bo gdy pozwalasz czasowi mijać i sam przemijasz wraz z czasem, możesz się w ogóle nie odzywać. Niczego nie musisz udowadniać ani usprawiedliwiać: zwyczajnie, po prostu – pracujesz. W zdaniu „Jestem zajęty” akcent pada na „jestem” – całkiem niepotrzebnie. Nawet jeśli tylko w duchu sobie powiesz: „Ciężko pracuję. Służę sprawie zen. Działam na rzecz ochrony środowiska. Pracuję, żeby wyzwolić wszystkie istoty czujące” – daruj sobie to gadanie. T y l k o p r a c u j. Nic więcej.

Większość ludzi wpada w pułapkę, kiedy wydaje im się, że wiedzą, co robią, jaki mają przed sobą cel, do czego dążą. Możesz mieć wrażenie, że naprawdę to wszystko wiesz, a jednak robić rzeczy daremne, bo ludzie przeważnie pojmują cel w kategoriach przeciwieństw, wedle własnej oceny tego, co dobre, a co złe, co skuteczne, co opłacalne, co pożyteczne, a co szkodliwe, co duże,...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI