Dzieci nieobecnych ojców w dorosłym życiu czują się niepełne, nie potrafią stworzyć satysfakcjonujących związków. Tęsknota za ojcem i potrzeba akceptacji z jego strony przesłania wszystkie obecne relacje. Czy można zapełnić tę pustkę?
Dzieci nieobecnych ojców w dorosłym życiu czują się niepełne, nie potrafią stworzyć satysfakcjonujących związków. Tęsknota za ojcem i potrzeba akceptacji z jego strony przesłania wszystkie obecne relacje. Czy można zapełnić tę pustkę?
Wstydzimy się jej. Traktujemy ją jak wirusa, do którego lepiej się nie przyznawać. Uciekamy przed nią w intensywne, ale powierzchowne kontakty. Samotność. Dlaczego boimy się jej? Czy rzeczywiście jest to stan, z którego nie wynika dla nas nic dobrego?
„Dasz radę”, „jesteś odważny”, „jesteś słaby”, „zawsze będziesz ze mną”... Wychowani z takimi przekazami odgrywamy role: obrońcy, powiernika, ofiary... Czy wychodząc z rodzinnego domu, wychodzimy również z ról, które tam pełniliśmy?
Dzieci nieobecnych ojców w dorosłym życiu czują się niepełne, nie potrafią stworzyć satysfakcjonujących związków. Tęsknota za ojcem i potrzeba akceptacji z jego strony przesłania wszystkie obecne relacje. Czy można zapełnić tę pustkę? Jak odnaleźć brakującą część w układance „ojciec i ja”?
Codziennie towarzyszy im smutek, myślami są gdzieś daleko. Ich życie stoi w miejscu i nie mogą zrobić kroku, bo... nie dokończyli żałoby po kimś, kogo kochali.