Wielki rodzic patrzy

inne Praktycznie

Dzieci XXI wieku są nieszczęśliwe, bo od małego są nieustannie stymulowane i kontrolowane. Psychologowie ostrzegają: rodzice, jeśli nie dacie spokoju swoim dzieciom, wejdą w dorosłość zalęknione i niepewne.

„Gdziekolwiek spojrzeć, zewsząd płynie jedno przesłanie: dzieciństwo jest zbyt cenne, by zostawić je dzieciom, a dzieci są zbyt cenne, żeby zostawić je samym sobie” – pisze o współczesnym rodzicielstwie, a właściwie „nadrodzicielstwie” Carl Honoré, autor bestselleru Pod presją. Jego zdaniem żyjemy dziś w „epoce dziecka zarządzanego”, a owo zarządzanie dzieckiem zaczyna się już na etapie ciąży (systematyczna kontrola rozwoju poprzez zbyt częste badanie USG, słuchanie Mozarta, głośne czytanie książek i powtarzanie słówek w języku angielskim), a nabiera rozpędu, gdy dziecko przychodzi na świat. Dzięki przemysłowi reklamowemu i marketingowi karierę zrobiło „stymulowanie rozwoju dziecka” – nieustanne stymulowanie! Rozpisane na cały tydzień zajęcia dodatkowe, kursy, treningi. Dziecko XXI wieku dźwiga ciężar rodzicielskich oczekiwań oraz aspiracji. Wiele się od niego wymaga, ale też stawia się je w centrum rodzinnego świata. „Chcemy, żeby miały wszystko, co najlepsze i żeby były najlepsze we wszystkim” – pisze Honoré. Jego zdaniem współczesne dzieciństwo – choć wypełnione wieloma atrakcjami i konsumpcją – wydaje się mdłe i sztuczne, bo nie ma w nim miejsca na bycie sobą.

Trybiki bez spoczynku
– Tendencja „zarządzania” oraz „inwestowania w dziecko” jest coraz powszechniejsza – przyznaje Dorota Smoleń, koordynatorka projektu „Macierzyństwo bez lukru”, w ramach którego młode polskie matki prowadzące blogi opowiadają o różnych odcieniach macierzyństwa. – Presja jest niewątpliwie silna. Dziś nie wystarczy dziecko oprać, nakarmić i nauczyć mówienia „dzień dobry” sąsiadom. Dziś trzeba dbać o jego rozwój, bawić się twórczo i broń Boże nie pozostawić samemu sobie – czyli odwrotnie niż my byliśmy wychowywani. My całymi dniami biegaliśmy po podwórku czy ogrodzie, nasze dzieci są wyprowadzane na spacery. Ale jak to urządzić inaczej, skoro tyle słyszy się o uprowadzeniach dzieci, wypadkach, pedofilach?

Jak podkreśla Dorota Smoleń, sprawy nie ułatwia także lansowanie w mediach wizerunku spełnionej zarówno zawodowo, jak i rodzinnie supermatki. Polskie matki i ojcowie coraz częściej odczuwają również presję, by dbać o potencjał swoich dzieci i nie przegapić żadnego ważnego momentu w ich rozwoju, który mógłby zostawić je w tyle za rówieśnikami.

Aleksandra Brzezińska, psycholog z Akademic­kiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy SWPS, zauważa, że nie ma nic złego w nauce języków, rysunku, karate czy ceramiki. Propozycji jest mnóstwo i mają one zalety – zajęcia dodatkowe pozwalają rozwijać zainteresowania, odkrywać talenty, poszerzyć wiedzę, znaleźć pasję, rozwijać umiejętności społeczne, nawiązywać nowe kontakty i wartościowo spęd...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI