Szeptem

Style życia

O tym, że tego nie potrafię, zorientowałam się już w dorosłym życiu. Leżałam w łóżku z moją kilkutygodniową córeczką i chciałam jej coś wyszeptać. Mała się rozpłakała. Moja nieudolna próba okazała się raczej teatralnym niż intymnym mówieniem. Nie znam tego, bo w dzieciństwie nikt do mnie nigdy nie szeptał. Ten rodzaj czułości możliwy jest tylko tam, gdzie jest poczucie bezpieczeństwa. Widać, doświadczenia moich przodków były dla nich samych trudne, że zagadywanie, paplanie, nawijanie stało się codzienną strategią komunikacyjną. Dopóty słowa były obrabiane, używane, wypowiadane w tempie karabinu maszynowego, nie było szans na milczenie, zawieszenie gadania, wyciszenie, czyli okoliczności sprzyjające na czułe słowa. Słowa służyły do wymiany informacji, pouczania, rugowania, krytykowania, wyśmiewania. Więc zaczęłam bać się słów. A równocześnie stałam się ich więźniarką. Trzymanie się słów, nawet takich, które ranią, było wtedy lepszą strategią niż nietrzymanie się czegokolwiek. Raniący konkret nadal pozostawał konkretem. 

Szept jest opozycją paplania. To taki rodzaj używania słów, że wszystko, co one niosą, zbliża. Nawet fizycznie, bo trzeba być blisko szeptającego, żeby usłyszeć jego słowa. W szeptaniu jest zgoda na czyjeś trudne emocje, na towarzyszenie w nich, na bycie. Ale żebym mogła towarzyszyć komuś w jego emocjach, najpierw muszę mieć sama w sobie umiejętność bycia ze swoimi trudnymi uczuciami: wstydem, smutkiem, bezsilnością, bezradnością. Relacja z samym sobą kształtuje wszystkie inne i jeśli nie będziemy potrafili okazać współczucia sobie, to nie będziemy potrafili okazać go innym. Ale dobrze by było, byśmy sami go doświadczyli od innych. 

POLECAMY

Przez wiele lat czułam się więźniarką cudzych narracji. Nauczyłam się, co powiedzieć mamie i tacie, żeby przestali się na chwilę kłócić. Jak zwrócić uwagę gości na imieninach, gdy robiło się gorąco politycznie. I nagle zamiast napięcia, wszyscy zaczynali się śmiać. Lata praktyki nauczyły mnie odczytywać z cudzych słów ludzkie potrzeby i na nie odpowiadać. Jednego, czego do tej pory nie potrafiłam, to stworzyć języka własnego „JA”, którym opowiem o swoich potrzebach i dam sobie ważność. Moja autentyczność nie mogła znaleźć miejsca w cudzych gotowcach na mój temat. W pewnym momencie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI