ALEKSANDER KRÓL, MAGDA BRZEZIŃSKA: – Kradnie Pan swoim dzieciom dzieciństwo?
CARL HONORÉ: – Nie sądzę... Gdyby tak było, nie miałbym szczęśliwych, zdrowych, twórczych, dobrych, ciekawych świata dzieci, które potrafią się dzielić z innymi.
Ale o współczesnych rodzicach nie ma Pan najlepszego zdania. Nazywa ich Pan „curlingowymi rodzicami”, bo – jak na lodowisku – usuwają dzieciom spod nóg wszelkie przeszkody, żeby się czasem nie poślizgnęły...
– Albo jak helikoptery nieustannie krążą nad głowami dzieci, monitorują, kontrolują każdy ich krok. Efekty helikopterowego wychowania już są widoczne: słyszałem o 19-latku, który rozmawiając ze swoim profesorem o jakichś ważnych sprawach związanych ze studiami, przekazał mu telefon komórkowy, mówiąc „dlaczego pan nie ustali tej sprawy z moją mamą?”. Pępowina nie zostaje odcięta nawet po egzaminie maturalnym. Merrill Lynch, jedna z czołowych instytucji finansowych na świecie, zatrudniająca osoby ze średnim wykształceniem, rozsyła do rodziców przyszłych pracowników informacje o wakatach i organizuje dni otwarte dla ojców i matek, by mogli dokładnie sprawdzić warunki pracy dla ich – dorosłego przecież! – dziecka. Rodzicom pozwala się nawet uczestniczyć w rozmowie kwalifikacyjnej i negocjować wynagrodzenie syna czy córki.
To dlatego rekordowa liczba amerykańskich studentów cierpi z powodu różnych problemów psychicznych?
– Moim zdaniem – tak. To skutek działań „nadrodziców”, którzy precyzyjnie planują każdą chwilę życia swoich dzieci, organizują im czas od rana do wieczora, zarządzają ścieżką kariery od porodówki do pierwszej pracy... Takie dzieci w dorosłym życiu mają kłopoty z usamodzielnieniem się. One tak naprawdę nigdy nie dorosną.
Dlaczego dziś rodzice zawłaszczają dzieciństwo swoich pociech?
– Myślę, że dzieje się tak z wielu powodów. Oczywiście, kierują się szlachetnymi pobudkami: chcą jak najlepiej przygotować dzieci do życia, dać im świetny start. Jednak w ostatnim ćwierćwieczu towarzyszy temu coś bardzo niebezpiecznego – nastawienie na perfekcyjność. Wraz z globalizacją wzrosła rywalizacja i poczucie niepewności w miejscu pracy, co sprawia, że boimy się o nasze dzieci i chcemy je dobrze przygotować do wyzwań dorosłego życia. Apoteoza kultury konsumpcji spowodowała wzrost naszych oczekiwań: chcemy mieć doskonałe zęby, włosy, ciało, wakacje, dom, no i oczywiście perfekcyjne dzieci. Jako rodzice odczuwamy ogromną presję, by dać naszym dzieciom wszystko, co najlepsze i sprawić, by były we wszystkim najlepsze.
Czujemy presję, by dać im idealne dzieciństwo.
– To też pochodna zmian profilu demograficznego. Dziś rodzina drastycznie się kurczy, wiele par decyduje się na tylko jedno dziecko. Co prawda im mniej mamy dzieci, tym więcej możemy im poświęcić czasu i pieniędzy, ale oznacza to również mniejsze doświadczenie rodzicielskie oraz mniejszą szansę na ekspansję genów.
Współczesne kobiety decydują się na dziecko coraz później, tuż przed czterdziestką, więc przesuwa się również czas, który muszą poświęcić na wychowanie i zaplanowanie swojemu dziecku przyszłości. Jeśli coś pójdzie niezgodnie z planem, to kobieta nie będzie miała już szansy na urodzenie i wychowanie kolejnego dziecka. Tak więc od dnia narodzin w dziecko wdrukowany jest...
Dzieci presji
Wychowywanie dziecka to dziś skrzyżowanie zawodów sportowych i tworzenia topowego produktu. Jesteś rodzicem curlingowym czy helikopterowym?