Czyje są nasze myśli

Mózg i umysł Praktycznie

Inni mogą wkroczyć na teren naszego umysłu – nieraz bezkarnie, niezauważenie – i go kolonizować.

Jeśli mamy coś ważnego, cennego, pilnujemy, by to COŚ nie zginęło, by nikt nam tego nie zabrał. Chronimy ulubioną książkę, uważamy na kartę kredytową, dbamy o bliskie sercu pamiątki. A jak jest z umysłem? Czy dbamy, by nikt nam go bezprawnie nie zagospodarował? Jest on rzeczywiście NASZ? Czy nie wkraczają tu jacyś intruzi? Oto pobieżny przegląd nieproszonych gości:

POLECAMY

• reklamy, których mimochodem słuchamy lub które oglądamy, a które podpowiadają, co jest nam potrzebne, byśmy byli szczęśliwi, piękni i zdrowi;

• politycy, którzy jednoznacznie informują nas, kogo mamy cenić i poważać, a kogo unieważniać, a nawet nienawidzić i się wystrzegać;

• fotoreporterzy, który relacjonują, co się wydarzyło w życiu celebrytów (na przykład co jedli na kolację i jak celebrują swoje bycie celebrytami);

• dziennikarze, którzy opisują jakieś fakty lub fakciki, by przy ich pomocy przyciągnąć naszą uwagę, pobudzić ciekawość, a zwłaszcza ciekawskość.

Sytuacja byłaby w miarę prosta, gdyby za nią odpowiadali PR-owcy, dziennikarze czy politycy. Ale żyjemy w AIE (after internet era). Na ławie oskarżonych powinno się posadzić „byt” tak wszechobecny, że nieomal niewidoczny: naszą współczesną kulturę, promującą hedonizm, konsumeryzm czy słynne „everything goes”. W ten sposób powstaje przestrzeń do zagospodarowania: albo przez konserwatyzm (niekiedy domagający się agresji w obronie wartości), albo przez pustkę egzystencjalną (która...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI