Księżyc zza nikabu.Polska muzułmanka w Egipcie - Monika Abdelaziz, Ewa Zarychta

Poniżej fragment książki:

Kto rządzi w egipskim domu


Ciągle rozważam jedną kwestię, z której śmieje się cały świat, a mianowicie zapis w islamskim prawie, nie egipskim, państwowym, tylko w prawie muzułmańskim, które jest stosowane w niektórych krajach, mówiący o tym, że przeciwko mężczyźnie mogą świadczyć dwie kobiety, bo… kobiety są emocjonalne, łatwo wpadają w gniew, więc gdy jedna straci nad sobą kontrolę, druga będzie mogła ją upomnieć. „To oburzające i stare prawo” – pomyślałam, ale gdy zaczęłam oglądać egipskie filmy, zastanowiłam się, co było pierwsze, jajko czy kura? Czy taki zapis w prawie został ustanowiony, ponieważ one tak się zachowują, czy też one się tak zachowują, bo oficjalnie są tak od dawna postrzegane?

Większość egipskich filmów jest bardzo hałaśliwa, wszystko załatwia się krzykiem (tak jak w „realu” zresztą), a najbardziej krzyczą właśnie kobiety. Typowa scena z egipskiego filmu: rozwścieczona i wrzeszcząca niewiasta okłada swojego męża, ile wlezie, a inni ją odciągają i próbują uspokoić. Lub taka: dwie kobiety biją się między sobą, krzycząc jak opętane, podczas gdy inni próbują je bezskutecznie rozdzielić. W ostatnio oglądanym filmie pod jakimś domem stała około dwudziestoosobowa grupka mężczyzn i coś groźnie wykrzykiwała. Nagle otworzyły się drzwi, z których wyskoczyła groźna baba ze strzelbą i zaczęła po prostu strzelać, a faceci rozbiegali się i chowali, gdzie tylko mogli. To oczywiście najczęściej komedie, ale damskie krzyki, wygrażania i awantury można usłyszeć w większości egipskich domów.

Gdy mieszkaliśmy poprzednio w Hadabie (typowo egipska dzielnica w Szarm el-Szejk), nad nami mieszkała rodzina z czterema synami. Dwóch z nich to dorośli już mężczyźni, jeden nastolatek, a jeden chodził do szkoły podstawowej.

Wszyscy pomagali przy rodzinnym biznesie (dwa duże sklepy z warzywami), a ojciec był właścicielem i kierowcą mikrobusa. Matka siedziała w domu, gotowała i… darła się niemiłosiernie każdego dnia. Już po 9.00 rano można było posłuchać jej rozmów telefonicznych, podczas których narzekaniom i krzykom nie było końca. Około 13.00 wracał ze szkoły najmłodszy syn, Abdelrachman, któremu regularnie obrywało się od matki. Jej głos brzmiał jak jakaś straszliwa trąba, niósł się po całym wielkim budynku i pewnie jeszcze ze dwie ulice dalej. Wieczorem zjeżdżali do domu starsi synowie i ojciec, żeby zjeść kolację. Wtedy dopiero moja sąsiadka miała pole do popisu… Nigdy nie słyszałam żadnego męskiego głosu, nawet cichej odpowiedzi, za to ona nie ustawała w krzykach i strofowaniu. Często jej wkurzony mąż wychodził i piechotą szedł w kierunku głównej ulicy, pewnie jeszcze nie połknął ani kęsa kolacji, a jeden z synów wybiegał za nim, prosząc, aby wrócił do domu.

Żartowałam często z moim mężem, mówiąc, że jak będzie niedobry, to dam go do sąsiadki na szkolenie. Wieczorne spacery też dostarczały ciekawych bodźców słuchowych. Z wielu otwartych okien dobiegały wrzaski.

Tutaj często mężczyźni po prostu boją się kobiet, ich krzyków i wyzwisk. Na tych, którzy się jednak nie boją, działa metoda „na aniołka”, czyli łzy, niewinne spojrzenie i mówienie ściszonym, łamiącym się głosem. Ten właśnie sposób jest stosowany równie często co głośne krzyki. Egipcjanki prawie zawsze chcą uchodzić za nieporadne, takie, którymi trzeba się opiekować i asystować im we wszystkim, jak na przykład w pójściu na badanie krwi czy po zakupy. Kluczowym słowem jest taabana, co oznacza chorą, zmęczoną. Większość Egipcjanek jest taabana, nawet jeśli są młode i zdrowe.

Dla porównania – ja i kilka moich koleżanek Polek po cesarskim cięciu zostałyśmy uruchomione przez lekarza już sześć godzin po porodzie, a pięć, sześć dni później, powoli, ale sprawnie sprzątałyśmy sobie mieszkanie. Mnie udało się nawet w drugiej dobie po operacji prowadzić samochód, ponieważ w miarę dobrze się czułam. Druga sprawa, że po prostu nie mogłam leżeć. Egipcjanki natomiast mogą, oj mogą… Zwyczajowo kobieta dwadzieścia jeden dni, nawet po naturalnym porodzie, leży w rodzinnym domu w łóżku, a wszystkie kuzynki, siostry oraz matka i teściowa usługują jej i wyręczają w opiece nad noworodkiem. Moja bratowa jeszcze dziewiętnaście dni po cesarce chodziła zgięta w pół, pojękiwała i krzywiła się, szczególnie gdy wiedziała, że ktoś ją obserwuje. Inna znajoma dziewczyna, młoda i silna, pozostała w szpitalu po cesarce dłużej niż jej dziecko, gdyż bała się wstać. Mama i teściowa myły ją i karmiły, chociaż jej stan absolutnie tego nie wymagał. Ona sama zresztą, praktykując egipski zwyczaj, pragnęła opiekować się mną po cesarskim cięciu i chciała siedzieć ze mną w domu non stop. Nie rozumiała, że jedyne, czego pragnę, to cisza i spokój, a umyć się dam radę sama. Nie gniewała się jednak zupełnie i gotowała mi pożywne zupy, które jej mąż codziennie przywoził do naszego mieszkania. Było to bardzo urocze i wzruszające.

Tuż po urodzeniu syna widziałam te sprawy inaczej, ale teraz, kiedy minęło już trochę czasu, przychodzi mi do głowy, że może to opiekowanie się sobą przez kobiety nie jest takie złe. Wyraźnie widać w tym jakąś solidarność, wspólnotę losu, odpuszczenie sobie udowadniania, że mogę, muszę, potrafię, że nosem się podeprę i zęby zacisnę, ale dam radę, w czym my, Polki, jesteśmy po prostu mistrzyniami. A że każda postawa potrafi przybrać karykaturalną formę, to inna sprawa. Choć tu widziałabym jakiś quasi-plemienny rytuał.

Co do samej ciąży… Zdarzyło mi się coś zabawnego w związku z Egipcjankami i do tej pory powtarzam to jako ciekawostkę. Otóż dwie koleżanki, obie już matki, powiedziały mi w domu u jednej z nich, że nie mogę siedzieć z nogą na nogę ani też łączyć nóg… Gdy spytałam dlaczego, obie wykrzykiwały jednocześnie, mocno przerażone moją ignorancją: „Monika, Monika! Baby mafish oxygen!”, co oznaczało, że dziecko nie ma tlenu. Tak mnie zatkało, że nawet nie byłam się już w stanie sprzeciwić ani tłumaczyć, że przecież jest łożysko. Widocznie w Egipcie tlen do płodu dochodzi inną, znacznie prostszą drogą."

Rodzaj literatury: Literatura faktu
Wydawca: Novae Res, 2015
Format: 145x205mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 256
ISBN: 978-83-7942-906-6

Nota od Wydawcy:

W jednej chwili, patrząc na urzekające piękno tego kraju i doznając serdeczności jego mieszkańców, czujesz błogość w sercu i duszy. A za moment ogarnia cię złość i płacz, bo czujesz się oszukana, zawiedziona i desperacko bezradna.

Taki właśnie jest Egipt. Szokuje wieloma zjawiskami – wciąż powszechnym aranżowaniem małżeństw, obrzezaniem kobiet, wielożeństwem, ale kusi też swoim niepowtarzalnym majestatem, tropikalnym słońcem i rafami koralowymi oraz tajemnicami kultury, tak odmiennej od naszej.

Autorki – Monika Abdelaziz i jej matka, Ewa Zarychta, to Polki prowadzące w Egipcie własną firmę. Książka „Księżyc zza nikabu” jest spisaną z ich osobistej perspektywy opowieścią o współczesnym Egipcie, w dużej mierze opartą na prowadzonym przez nie blogu www.polskamuzulmanka.blog.pl

Tak mało ludzi ma możliwość wyjechania do egzotycznych krajów i zobaczenia tego na własne oczy. A dzięki Wam możemy choć w słowach doświadczyć i ujrzeć, jak piękny i różnorodny jest nasz świat. Jesteście naszym oknem na ten świat.

Skazana na bluesa

Wprost zaczytuję się w Pań blogu, który bardzo pomaga mi bliżej zrozumieć realia Egiptu, mentalność ludzi, ich kulturę i podejście do nas, Europejczyków. Dzięki Paniom można obalać stereotypy myślenia naszego społeczeństwa, w większości zakłamanego i cierpiącego na tzw. nadrasizm. Panie pokazujecie, co w tej kulturze jest piękne, ciekawe i naprawdę wartościowe.

Lidia

Wiedziałam, że nadejdzie dzień, kiedy oficjalnie wypowiem w meczecie szahadę, czyli muzułmańskie wyznanie wiary, ale nie chciałam się z tym śpieszyć, a mój mąż, Ayman, nie poruszał wcale tego tematu, abym nie odniosła wrażenia, że wywiera na mnie nacisk. Zależało mu także na tym, by nikt inny nie posądził go o to."

Monika Abdelaziz

"Temat obrzezania kobiet jest znany i wciąż poruszany na całym świecie, a Egipt przoduje, jeśli chodzi o odsetek obrzezanych kobiet. Jeszcze niedawno, szacowało się tę liczbę na około 90%. Niestety, na straży tego potwornego procederu nie stoją muzułmańscy mężczyźni, ale właśnie same kobiety."


Monika Abdelaziz

Wybierz format