Zabójcza słodycz cytryn

Style życia

Pierwszą słodką cytryną Basia nakarmiła swoją córkę, gdy ta miała czternaście lat i zakochała się bez wzajemności w najprzystojniejszym chłopaku w szkole.

Basia już po czterdziestce przypominała cytrynę, która zbyt długo leżała w lodówce. Centrum jej jestestwa stanowił żołądek i to, co może mu zaszkodzić, na co musi uważać. Szkodziło jej ostre i nerwy. Kiedy żaliła się na swoje wrzody, przykładając dłoń do brzucha, można było odnieść wrażenie, że ich obecność, wprawdzie kłopotliwa, nie jest Basi do końca niemiła. Gdyby nie te moje wrzody, mówiła, tobym może pojechała, gdyby nie one, też bym tego i owego chętnie spróbowała. A kiedy inni wyjeżdżali, próbowali, jej najpierw odbijało się kwaśno, coś ją trochę kłuło i dusiło, ale po chwili mówiła sobie: w sumie to po co jeździć, taka podróż to przecież udręka, nic przyjemnego. A próbowanie tego i owego? Jakiegoś nie wiadomo czeg...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI