Tę właściwość mają wspomnienia z podróży. Wszelkich! A zwłaszcza tych dalekich, bardzo dalekich, przypuszczalnie niepowtarzalnych. Nie przypadkiem w ostatnim czasie myśli często biegną w dwóch kierunkach: do Hongkongu i do Australii.
W Hongkongu byłam pod koniec brytyjskiej przynależności wyspy. Poleciałam tam na zaproszenie skierowane do mnie za pośrednictwem przyjaciół ze Światowej Rady Kościołów. Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, jak znaczący i niezwykły był to fakt. Chińczycy – ekumeniści chcieli zapoznać się z doświadczeniem polskim właśnie wtedy, gdy sami mieli odzyskać kontakt z macierzystym kontynentem i pan...