Witam i przepraszam

Style życia

Pozwólcie, że się przedstawię. Na początku tego tysiąclecia byłam reporterką największego tygodnika w Polsce. Młodą, rzuconą na głęboką wodę. Na przykład chwilę po zatrudnieniu wysłano mnie do Palestyny, gdzie trwała prawie-wojna z Izraelem. 

Szczerze mówiąc, myślałam wtedy, że w ten naturalny sposób redakcja chce naprawić błąd, jakim było przyjęcie mnie do pracy, niemniej znalazłam na mapie Zachodni Brzeg Jordanu, przeczytałam górę książek, które polecił mi Marian Turski, wyjechałam, wróciłam, napisałam.

POLECAMY

Po ataku na World Trade Center pojechałam do Nowego Jorku, a potem do marines w Karolinie Północnej, chwilę przed ich wylotem do Afganistanu. Wróciłam i napisałam. Wspominam o tym, żeby powiedzieć, że – po pierwsze – dawniej redakcje wysyłały reporterów na miejsce zdarzenia, nawet jeśli leżało ono daleko i bilet był drogi, i po drugie – by podkreślić moją samodzielność, sprawczość i poziom nieustraszenia.

Bardzo dobrze wpisywałam się w model tak zwanej osoby wyedukowanej, wyzwolonej, nienaruszonej (tak wtedy naiwnie myślałam, ale o tym kiedy indziej) patriarchatem. Która kieruje swoim życiem i karierą zgodnie z wytycznymi feminizmu drugiej, a nawet wschodzącej trzeciej fali. Nie chcę pisać o życiu towarzyskim i imprezowym, bo mogę się zagalopować, a wszyscy uczestnicy zdarzeń jeszcze żyją, cho...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI