W samochodzie

Okiem reporterki

Była ósma godzina powrotu z wakacji. Nasi synowie dawno rozładowali komórki i tablet, wypili i zjedli wszystko, co przygotowali sobie na tę podróż, pomalowali nawzajem ręce i nogi flamastrami. Widziałam w lusterku, jak okładają się plastikowymi mieczami gladiatorów, kupionymi dwa dni wcześniej na straganie. Płakali i śmiali się na przemian. Głos Wiktora Zborowskiego, który czytał Przygody Piotrusia Pana, nie przebijał się przez odgłosy walki. Klimatyzacja nie działała od tygodnia, spływaliśmy potem. Byliśmy tak zrezygnowani, że przestaliśmy się sprzeczać, którędy przejechać przez Bawarię. Gdybyśmy mieli opowiedzieć jakiś dowcip, z pewnością dotyczyłby puszczania bąków, na nic lepszego nie byłoby nas stać w tym momencie.
Minęliśmy...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI