Szersza perspektywa

Style życia

Nic nie jem, a tyję. Wydaje się to niemożliwe, a jednak – przybieram na wadze, teraz już właściwie z dnia na dzień. Kilogram do dwóch. Raczej dwóch. Zaczęło się, powiedzmy, normalnie. Kilka miesięcy temu zauważyłem, że jestem trochę większy. Cóż, pomyślałem, słuszny wiek, to i waga słuszna, ale na wszelki wypadek ograniczyłem białe pieczywo.  
Nie pomogło. Mało tego, zostały mi trzy dziurki w pasku. Postanowiłem się za siebie wziąć. Zrezygnowałem z cukru i chleba, zacząłem nawet jeść jakieś warzywa. Dwie dziurki. Z bólem serca rzuciłem mięso, owoce i smażone. Jedna dziurka! Zaniepokoiło mnie to nie na żarty. Bo jak to tak? Odmawiam sobie właściwie wszystkiego, jem jakieś wafle, sojowe kiełbaski, liczę kalorie, a nie wchodzę we własne spodnie!?
Poszedłem do lekarza, właści...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI