Siostra

Okiem reporterki

Moja warszawska siostra przygląda mi się czasem jak osobie z innej planety. Ja w ruchu, ona stacjonarna. Jestem słaba w przewidywaniu konsekwencji własnych działań, ona się asekuruje. Lubię spontaniczność, ona nienawidzi. Kiedyś wyciągnęłam ją na jogę, ale nie zwróciłam uwagi, że to lekcja dla zaawansowanych. Siostra była pierwszy raz i zamiast tak jak ja z ciekawością próbować założyć nogę za głowę, wrzasnęła na całą salę, żebym spierdalała. Wyszła i nie odzywała się przez tydzień. Już nigdy nie uprawiałyśmy razem sportu.
Odkąd pamiętam, wyciągałyśmy się za uszy z kolejnych kanałów, do których wpadałyśmy na własne życzenie. 
Były to kanały finansowe, zawodowe i uczuciowe. Dopełniałyśmy się doskonale, z tym że to siostra zwykle miała oszczędności i mogła pożyczyć na przetrwanie. Ja – nigdy. Byłam...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI