Gdyby zachwyt w spojrzeniach tych matek był blaskiem słońca, spalony byłbym na ciemny brąz, ba, skóra pokryłaby się bąblami oparzeń, owiewanych – na szczęście – zefirkami rozanielonych westchnień. A ja tylko zrobiłem dzieciom owsiankę na śniadanie, pozwalając żonie spać do oporu (dobra, przyznam, że mojego oporu, który po 11:30 objawił się wymownym trzaśnięciem drzwiami od łazienki, „Och, wstajesz już kochanie?”).
To miał być jednorazowy wybryk, owsianka akurat leży w zasięgu moich możliwości, raz w roku, na urlopie, mogę sobie przecież pozwolić na kulinarne czary-mary, ale spojrzenia tych matek we wspólnej kuchni ośrodka wypoczynkowego, owe zachwycone spojrzenia nie dawały mi spokoju. Czy mogłem je zawieść?
POLECAMY
Nie zawiodłem. Następnego dni...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.