Przeklęta owsianka

Style życia

Gdyby zachwyt w spojrzeniach tych matek był blaskiem słońca, spalony byłbym na ciemny brąz, ba, skóra pokryłaby się bąblami oparzeń, owiewanych – na szczęście – zefirkami rozanielonych westchnień. A ja tylko zrobiłem dzieciom owsiankę na śniadanie, pozwalając żonie spać do oporu (dobra, przyznam, że mojego oporu, który po 11:30 objawił się wymownym trzaśnięciem drzwiami od łazienki, „Och, wstajesz już kochanie?”). 

To miał być jednorazowy wybryk, owsianka akurat leży w zasięgu moich możliwości, raz w roku, na urlopie, mogę sobie przecież pozwolić na kulinarne czary-mary, ale spojrzenia tych matek we wspólnej kuchni ośrodka wypoczynkowego, owe zachwycone spojrzenia nie dawały mi spokoju. Czy mogłem je zawieść?

POLECAMY

Nie zawiodłem. Następnego dnia...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI