Oglądając Kreta

Okiem reporterki

Półtorej dekady temu zapisaliśmy się z przyszłym mężem do pewnego towarzystwa. Zabijcie mnie: było to Towarzystwo Przyjaciół Korei Północnej, a my byliśmy młodymi dziennikarzami z niepohamowaną potrzebą zaglądania do najbardziej złowróżbnych zakątków świata.
W europejskim statucie towarzystwa było napisane bowiem, że najbardziej aktywni członkowie dostaną w nagrodę zaproszenie do Korei.
Zapisaliśmy się więc i już wkrótce mogliśmy wziąć udział w europejskim zjeździe miłośników tego państwa w Londynie.
Poszliśmy pod wskazany adres w dzielnicy Bloomsbury, czując się jak Mata Hari w towarzystwie Jamesa Bonda.
Miłośników przyjechało dziewięciu. Siedzieliśmy w ciemnej sali lekcyjnej. Nad tablicą powieszono portrety przywódców: Kim Ir Sena, Kim Dzong Una i najważniejszych współpracowników. Słuchaliśmy hymnu i pieśni patriotycznych. Nast...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI