Laponia, kraina szczęśliwego renifera

Okiem reporterki

Sarek, najstarszy w Europie park narodowy, to prawie 2 tys. km² gór, lodowców, dolin i płaskowyżów. Teren przecinają jedynie ścieżki wydeptane przez wilki, renifery, niedźwiedzie i nielicznych ludzi. Myślę o Andreasie. Już wiem, dlaczego chciał tu być.

Wrony obsiadły ogołocony z liści klon i zerkają na skąpo oświetlone mieszkania sąsiadującego z drzewem czteropiętrowego domu. Mają stamtąd świetny widok choćby na kuchnię wielkości budki telefonicznej, należącej do Andreasa. Przyglądają się, gdy ten starannie wyłuskuje tabletki z opakowania, bierze lekarstwa do ust i połyka. A potem w skupieniu wybiera zioła z blaszanego pudełka, wsypuje do nagrzanego czajniczka, zalewa gorącą wodą i niesie do pokoju. „Kra, kra, kra!” – drą się ptaki, jakby coś przeczuwały i próbowały ostrzec mężczyznę. 
Może nawet widzą, jak ten się potyka i przewraca. Tłucze się czajniczek, a mocny napar rozlewa się na zadrapany parkiet skrzypiący od niespokojnych wędrówek po domu. Nastaje cisza. Nie przerywa jej już oddech Andreasa. 

POLECAMY

Marzenie przyjaciela

A jeszcze tak niedawno siedzieliśmy w jego mikroskopijnym salonie zastawionym gitarami, aparatami fotograficznymi, plecakami, butami do wędrowania, kijkami.
– Co u Ciebie? – zapytałam. 
– Wiesz, co mnie trzyma? – odpowiedział Andreas i zaciągnął się papierosem. – Nadzieja, że za sześć miesięcy, gdy nadejdzie lato, będę siedział, jak co roku, przed namiotem rozstawionym gdzieś za kołem podbiegunowym. Na palniku zaparzę herbatę, a potem oprę plecy o jakiś wielki kamień i będę obserwował niebo – ciężkie, powolne chmury albo lekkie, barwne obłoki, śnieżne szczyty, stada reniferów na łące. I ta wizja, ta wiara, że tam będę, sprawiają, że czuję się szczęśliwy i zapominam o kłopotach czy chorobie.
Gdy nadchodzi lato i nie ma już wśród nas Andreasa, postanawiamy – my, jego przyjaciele, oddać mu hołd i wyruszyć jego wymarzoną trasą. Tak, pojedziemy do Szwecji, do Sarek – parku narodowego najstarszego w Europie. Razem z pobliskimi parkami, Stora Sjöfallet, Padjelanta i Muddus, tworzy on Laponię, która jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 
Sarek to prawie 2 tys. km² gór, lodowców, dolin i płaskowyżów. Teren jest dziki i przecinają go jedynie ścieżki wydeptane przez wilki, renifery, niedźwiedzie i nielicznych tu ludzi. Jedyny szlak turystyczny rozciąga się wzdłuż obrzeży parku. Ale Andreas lubił samotność i pewnie nie wybrałby tej popularnej drogi, więc i my nią nie idziemy. Decydujemy się na trasę z południa na północ – z Kvikkjokk do Änonjàlmme. Musimy zabrać dobre mapy, kompas i GPS. Telefon na nic nam się nie przyda. W Sarek nie ma masztów telekomunikacyjnych. Będziemy zdani na siebie. 

Jest gdzieś taka osada

Podróż do Kvikkjokk zabiera nam kilka dni. Przesiadamy się, a to z pociągu na prom, a to z autobusu na autobus. Ostatni odcinek z Jokkmokk – miasteczka, przez które pr...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI