Znałam człowieka, który chorował jednocześnie na większość zarejestrowanych chorób. Uciekał spod łopaty grabarza raz w tygodniu. W bagażniku woził walizę z lekarstwami i książki medyczne. Pomagały mu samodzielnie diagnozować choroby, żeby specjaliści, do których się zgłaszał, nie musieli się wysilać. Zapadał zresztą na wszystkie jednostki chorobowe, o których przeczytał. Bardzo mu swego czasu współczuliśmy. Ja współczułam, byłam młoda, a kolega na zawodowym Olimpie. I podziwiałam, że mimo ciężkich dolegliwości wciąż ma siłę, by jeździć w dalekie dziennikarskie podróże („Muszę opłacać leczenie”), prowadzić kabriolet („To ostatnie moje lato”), przeprowadzić trudny rozwód i sprostać młodej energicznej żonie („Utrzymuje mnie przy życiu”).
Zajęło mi trochę czasu, zanim zorientowałam się, że mam do czynienia z...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.