Dowcipna, góralska myśl księdza Józefa Tischnera o trzech prawdach chyba dzisiaj nie wystarcza. Przybyła postprawda i nie wiadomo, gdzie ją zmieścić, w której z tischnerowskich kategorii.
Bajka Marcina Brykczyńskiego Po drugiej stronie prawdy już w tytule zapowiada, że prawda ma co najmniej dwie strony. Opowiada o chłopcu w nieokreślonym wieku, ale już sprawnie posługującym się językiem dla wyrażenia myśli. I o jego matce, wielce niezadowolonej z tego, że syn pokazuje język. Mało jest matek zachwyconych takim zachowaniem dzieci. Pokazywanie języka uchodzi za sposób wyrażania siły, agresji (na podstawie obserwacji małp strzegących granic swojego terytorium), a także protestu i buntu. Na ogół rodzice nie tolerują buntu i agresji swoich dzieci. Chyba że pozaświadomie delegują je – jak twierdził Helm Stierlin –
do ekspresji tych emocji tam, gdzie sami nie zdobywają się na asertywność.
POLECAMY
W bajce Brykczyńskiego chłopiec jest zaskoczony tym, że matka wie, że o...