2049 - Rafał Cichowski


Poniżej fragment książki:
"Deszcz… Ketra w deszczu. Deszcz płynie ulicami miasta, tworzy potoki, rzeki, wodospady. Wlewa się do butów i próbujących złapać oddech gardeł. Rozgania ludzi po domach. Podmuch wiatru wyrywa kobiecie parasol z ręki. Widzę, jak dostaje falą zimnego deszczu prosto w twarz. Próbując osłonić się rękoma, rusza w krótką pogoń za zbiegiem. Ciężka od wody sukienka oblepia jej ciało. Wreszcie, zniechęcona kolejną i jeszcze kolejną chłostą, zataczając się na szpilkach, znajduje schronienie w drzwiach baru po przeciwnej stronie ulicy.
Niebo nad nami jest przykryte jednostajnie szarą powierzchnią nisko sunących chmur. Dopiero po chwili dociera do mnie, że wieże Ketry też utonęły w kłębiastych odmętach. Upiłowane u nasady, wyglądają jak wycięty las – smutno i martwo. Bez zrozumienia gapię się w to miejsce na niebie, zwykle zajmowane przez ogromną,błękitną wyrwę w chmurach. Czuję, jak panika spływa dreszczem wzdłuż kręgosłupa. A może to zimno. Bo jestem na wskroś przemoczony.
– Hej, starczy miejsca dla wszystkich!
Kobieta bez parasola trzyma dla mnie uchylone drzwi restauracji. W środku śmierdzi wilgocią. Nikt nic nie zamawia. Ludzie tłoczą się przy małym monitorze podwieszonym w rogu ciasnej sali, który nadaje wiadomości na żywo. Rozmawiają szeptem, spekulują w oczekiwaniu na wyjaśnienia. Młody typ w dredach zakłada się z kolegą o dychę, że za wszystkim stoi jakiś haker. Drugi obstawia przypadkową awarię systemu.
– Gówno się dowiemy, jak zawsze – komentuje ktoś w tłumie.
– Nawet w niebie pada deszcz… – starsza pani mówi do mnie, a może tylko do siebie.
Powinienem jak najszybciej się stamtąd wynosić. Zdążyłem przejść w tej ulewie zaledwie trzy, może cztery ulice. Do hotelu już niedaleko. Ale jednak muszę tu zostać. Zalecenie pani doktor. Almeida powiedziała, że muszę wzbudzić w sobie ciekawość dziecka i powoli, ale systematycznie zacząć oswajać rzeczywistość wokół siebie. Od pokoju, przez podwórko, ulicę i miasto, do momentu, w którym poczuję się obywatelem świata. Mam podróżować, eksperymentować i poznawać reguły nowej gry. Przy tym wszystkim cały czas bardzo starała się, żeby nie określić mnie mianem „upośledzonego”. Zanim rozłączyliśmy się o trzeciej nad ranem, zdążyłem podziękować jej za rozmowę, motywację, jej czas. Dodałem też, że maładny głos, odpowiedni do tej roboty. Ona kazała mi się nie poddawać.
Więc oto jestem. Po nieprzespanej nocy ziewam chęcią do życia i nasiąkam zapachem wilgoci w przypadkowej knajpie.
– Herbata. Na koszt tego pana.
Kobieta bez parasola składa zamówienie przy barze, wskazując na mnie dyskretnym ruchem głowy. Krople deszczu spływają z jej bordowych włosów na blat, rozmazując ekran namawiający nas do kupienia zupy dnia.
– Osiem dziewięćdziesiąt dziewięć.
Przesuwam dłonią nad skanerem. Dyskretnie wibrująca bransoleta zegarka informuje mnie o tym, że jestem już niebezpiecznie blisko dna konta.
Kobieta bierze pierwszy łyk z parującej filiżanki, oblizuje usta. Uśmiecha się do siebie. Łapię się na tym, że nie mogę oderwać od niej wzroku. Ona na pewno to czuje, mimo że nie patrzy w moją stronę. Kobiety wiedzą takie rzeczy. Chcę jakoś zacząć rozmowę. Tak w ramach ćwiczeń z interakcji, oczywiście. Ale to ona pierwsza przerywa milczenie.
– Od dawna w Ketrze?
– Przyjechałem kilka dni temu. Aż tak to widać?
– Turystę zawsze łatwo poznać po spojrzeniu. Interesuje go wszystko wokół, w przeciwieństwie do mieszkańców, którzy po prostu snują się po ulicach ze wzrokiem skierowanym przed siebie.
– Prawda."

Rodzaj literatury: Science fiction
Wydawca: NOVAE RES, 2015
Format: 121x195mm, oprawa miękka
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 284
ISBN: 978-83-7942-520-4

NOTA OD WYDAWCY:

Wyobraź sobie, że już nigdy nie musisz się martwić o pieniądze. Twoja praca jest czystą przyjemnością, a twoje życie niekończącym się pasmem sukcesów. Mieszkasz w największym, najbardziej zaawansowanym technologicznie mieście na świecie, kilometr nad ziemią, skąd rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na wszystkich tych nieszczęśników daleko w dole, którzy muszą brać kredyty i stać w korkach.

Wyobraź sobie, że za chwilę do nich dołączysz.

Robert Welkin nie jest przygotowany na to, co czeka go poza murami Ketry. Całe życie spędzone w kokonie perfekcyjnie zorganizowanego systemu nie pozwoliło mu wyrobić w sobie instynktu przetrwania. Ale Robert nie zamierza się poddawać. Wspierany przez przydzieloną z urzędu psychoterapeutkę podejmie próbę uporządkowania swojego życia… i zrobi to w najgorszy z możliwych sposobów.

„2049” to inteligentna i oryginalnie napisana proza, która bawi się konwencjami i porusza poważne tematy, unikając przy tym patosu i moralizatorstwa. To świat absurdalnych reality shows, wirtualnych celebrytów, taniej rozrywki i jeszcze większych podziałów społecznych, w którym zapewne odnajdziemy się szybciej, niż sugeruje to tytuł powieści.

Wybierz format