Czarna legenda. Część I. Archanioł - Anna Burzyńska

Przeczytaj fragment książki:

"25 sierpnia. Późnym wieczorem

Rozdygotaną ze zgrozy ręką kreślę dzisiejszy wpis, opowiadając o zbyt potwornych wydarzeniach, aby można było pisać o nich ze spokojem. Trwający od jakiegoś czasu dziwny marazm w opactwie wieszczył coś okropnego, ale nigdy nie spodziewałbym się takiego obrotu zdarzeń.

Po porannej mszy, gdy tłumnie wychodziliśmy z kościoła, brat Armand podszedł do mnie, gdy rozmawiałem z Juanem i Alejandrem. A że chciał ze mną mówić na osobności, obaj nowicjusze odeszli pospiesznie, jakby nie tyle chcieli zostawić nas samych, ile raczej zejść bratu Armandowi z oczu. I to szybko.

– Antonio, podjąłem decyzję co do kary dla ciebie – rzucił sucho mistrz.

Wstrzymałem oddech. Głos miał chłodny i chyba naprawdę smutny. Przełknąłem ślinę.

– Rozmawiałem już z padre Torquemadą i zgodził się, że otrzymasz znów chłostę

– mówił dalej mistrz. – Cięższą niż ostatnia. Cięższą nawet niż ta dla Alejandra, więc przygotuj się do niej także, a może przede wszystkim duchowo. – Popatrzył na mnie z upomnieniem w oczach i niewypowiedzianym nakazem. Zrobiło mi się zimno, bo słowa brata Armanda zabrzmiały, jakbym miał jej nie przeżyć.

– Ojcze, dlaczego tak surowa kara? – zapytałem, niewiele myśląc, bo naprawdę czułem już przerażenie.

– Bo wydaje mi się, że łagodniejsza nie odniesie skutku – odpowiedział twardo mistrz. – Próbowałem z tobą rozmawiać po dobroci, próbowałem łagodnej perswazji, ale to na nic. Nic do ciebie nie trafia, więc może faktycznie trzeba tobą potrząsnąć, żebyś zrozumiał. Jesteś tu nikim, Antonio – mówił zimno. – Nowicjusze nic nie znaczą. Twoim obowiązkiem jest bezwzględne posłuszeństwo, a przecież chyba nie wymagam nadludzkich rzeczy. A ty nie tylko, że masz gdzieś to, o co cię proszę, ale gardzisz mną i nienawidzisz, siebie samego uważając za pana. Nie wiem, kto cię tego nauczył, ale popełniasz ciężki grzech, Antonio. Moim obowiązkiem jest cię zawrócić z tej niewłaściwej drogi, zanim będzie za późno. Ta chłosta to dla ciebie ostatnie ostrzeżenie. Później zostaniesz relegowany z klasztoru, jeśli i ona nie poskutkuje.

Serce uderzało mi tak głośno, że chyba słyszało je całe opactwo, a przynajmniej tak mi się wydawało. Pomyślałem, że nie przeżyję tej chłosty. Nadal mam na plecach świeże, różowawe blizny po ostatniej karze, a jeśli teraz zarządzą nową chłostę ponad pięćdziesiąt uderzeń, które dostał Alejandro, na plecach nie pozostanie mi skrawek zdrowej skóry. Przeszły mnie ciarki na samą myśl o bólu, jaki przyjdzie mi wycierpieć…

– Ojcze, proszę, tylko nie chłosta! – Chwyciłem oburącz brata Armanda za przedramię.

– Nie taka chłosta! Błagam, zamień tę karę na cokolwiek innego!

Spojrzał na mnie wzrokiem pozbawionym emocji.

– Przykro mi, Antonio. To już postanowione – oznajmił.

– Nie przeżyję tego! – mówiłem rozgorączkowany, czując, jak coraz bardziej dławi mnie strach. – Błagam cię, ojcze, odwołaj to. Błagam…

Brat Armand cofnął rękę.

– Powiedziałem już ostatnie słowo – rzucił lodowato. – To są konsekwencje twojego zachowania. Trzeba było myśleć, kiedy byłeś nieposłuszny. – Odszedł krok, jakby chciał udać się do swojej celi.

Padłem na kolana, czując, jak paraliżuje mnie gorący strach, który rozchodził się z serca do grzbietu i ramion.

– Ojcze, proszę… – Po policzkach ciekły mi łzy. – Ja nie chciałem wtedy mówić tego wszystkiego. Wcale tak nie myślę… – Trzęsły mi się dłonie, a gardło dławił szloch.

Na szyi zaś czułem ohydny, gorący oddech nieodwołalnego…

– Nie? – powtórzył za mną brat Armand, podchodząc bliżej. – Czy to przypadkiem nie ty z Juanem i Alejandrem nazywacie mnie złośliwie Archaniołem? Czy to nie wy naśmiewacie się ze mnie i krytykujecie mnie i przeora za plany Nowej Inkwizycji? Czy to nie ty, Antonio, wypytujesz o mnie braci, grzebiąc w mojej przeszłości, szukając sensacji albo Bóg wie czego? Czy to nie ty mnie podsłuchiwałeś albo i nadal to robisz? Czy to nie ty mnie nienawidzisz? – mistrz grzmiał i jego twarz była wzburzona. – Czyż nie, Antonio? Odpowiedz!

Zapadła cisza. Wszystko, o czym mówił mistrz, było prawdą.

– Nie robiłem tego złośliwie, padre… – powiedziałem cicho ze spuszczoną głową. – Jeśli cię uraziłem, przepraszam.

– Za późno na przeprosiny – odpowiedział chłodno mistrz. – Ale przyjmuję je, nawet jeśli płyną tylko ze strachu przed karą. Nie zmienią jednak mojej decyzji.

Kara będzie wykonana dziś po nonie.

Szczegóły:

Rodzaj literatury: Powieść historyczna
Wydawca: Novae Res, 2015
Format: 155x235mm, oprawa miękka
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 436
ISBN: 978-83-7942-932-5

Nota od Wydawcy:

Nazywam się Antonio.

W dniu moich czternastych urodzin oddano mnie do klasztoru dominikanów Convento de Santa Cruz la Real w Segovii, gdzie miałem wieść ciche życie pełne modlitwy, spłacając dług, który mój ojciec dawno temu zaciągnął u Boga. Szybko jednak okazało się, że opactwo to skrywa mroczną tajemnicę, a jego przeor, padreTomás de Torquemada, snuje w sekrecie plany zniewolenia Hiszpanii poprzez ogień stosów.

Starałem się żyć pokornie jako nowicjusz w opiece u ojca Armanda Castellano de Corell, wspaniałego lekarza i niebezpiecznego prawnika, jednak jego chore ambicje, duma i okrucieństwo odcisnęły potworne piętno na moim życiu.

Mury klasztoru były świadkiem strasznych wydarzeń, które starałem się wiernie odtworzyć na kartach tego dziennika. Obawiam się jednak, że niebawem świadkiem jeszcze gorszych rzeczy będzie cała Hiszpania…

"Archanioł" to pierwsza część trylogii "Czarna legenda" o losach Hiszpanii w XV wieku.

Wybierz format