Jesień 2014 - Jerzy Plutowicz

Materiały PR

Jednym z głównych walorów tych wierszy jest zdolność wyłuskiwania z nadmiaru spraw i rzeczy elementarnego, najprostszego faktu (aktu) bycia, istnienia.

Sztuka zdziwienia

W Postscriptum do tomiku Jesień 2014 napisał Jerzy Plutowicz: „Prowokacja ma być odmianą estetyki, wyzwoleniem cielesności, teatru ciała – po nas choćby potop – nic nie jest ważne ani konieczne... Na drugim biegunie (...) ludzie określający siebie jako narodowa prawica – dla których literatura ma być albo narodowa, pedagogiczna, hipermoralna, hiperklasyczna – albo żadna. Ma służyć, ma być używana”. Czy tertium non datur? Plutowicz szuka dla siebie trzeciej drogi. A ściślej: drogę tę, kiedyś wybraną, wytrwale przemierza i odkrywa. Świadomie piszę: „odkrywa”, gdyż jednym z walorów jego wierszy jest zdolność wyłuskiwania z nadmiaru spraw elementarnego faktu (aktu) bycia, istnienia. Rezygnacja z nadmiaru nie odbywa się kosztem uproszczeń. Poeta szykuje dla nas pejzaż prosty i – dzięki temu – metafizyczny. Każdy wiersz staje się sceną ludzkiego zmagania ze sobą, z czasem, ze światem. Weźmy „Sen domu”: „Zegar bez wskazówek – odżywają rzeczy drzewiej/utrwalone w lustrach – kto wprawił je w ruch? Często/zaglądałeś, zbyt często – zbyt późno przejrzałeś. Sen/o czystej mowie, która rodzi linię horyzontu, rodzi drzewo/w centrum, dom na skraju widzenia. Jeśli być – to w kręgu/w rytmie, w azylu miłości. Podłożyć drwa do ognia w piecu/używać ognia, używać ciała. Wyrażać swój los obrazem,/przestrzenią. Strzec źródła czasu”.

POLECAMY

Wiersze Plutowicza opowiadają się po stronie takich stanów (bliskości, smutku, snu, samotności), które przybliżają nas do tajemnicy istnienia. Tej tajemnicy nie da się zagarnąć i sobie podporządkować – krótkie epifanie o zmierzchu i poranku („podmuch światła z głębi dymu”, „skwierczenie włosa w płomieniu”, „zapach żywicy, zapach płci”), spojrzenia w poprzek przestrzeni i czasu przekonują o tym sugestywnie. W tej tajemnicy da się za to być, praktykując wzruszenie codziennością i ćwicząc się w sztuce zdziwienia. A codzienność w tych wierszach nie jest szara, przeciwnie: to, co wielu nazwałoby monotonią, stanowi dla autora Jesieni 2014 warunek wyjściowy kontemplacji. Mówiący w tych wierszach odsuwa się od natłoku rzeczywistości, żeby doświadczyć rzeczy we właściwym jej skondensowaniu. Stwarza sobie niezbędną przestrzeń dla własnej uważności; rezerwuje ją dla rzeczy, by mogły wybłysnąć swoim dyskretnym światłem. To poezja trzeciej drogi, może najbardziej oczywistej: drogi uważności dla świata, a zarazem – żywej wyobraźni.

Eliza Kącka

Jesień 2014

Jerzy Plutowicz

Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2015

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI