Szukając szczęścia - Aneta Krasińska

Poniżej fragment książki:

"Wątłe promienie słońca przenikały przez grube beżowe zasłony, rzucając jasne snopy światła na stojące przy ścianie łóżko. Tuż nad nim wisiał duży, oprawiony w czerwone ramy kolaż wykonany z kilkunastu fotografi i przedstawiających dwoje młodych ludzi kochających podróże po Europie, odpoczynek nad Morzem Śródziemnym, śmiechy i szaleństwa do białego rana w niewielkich portowych knajpkach, gdzie można było skosztować świeżych ryb oraz owoców morza podawanych na wiele różnych sposobów.

Jeden z promieni zatrzymał się na jedwabnej pościeli usianej czerwonymi makami. Cienka kołdra niedbale zsuwała się z łóżka, odsłaniając lewą stopę osoby próbującej się pod nią skryć. Liczne poduszki leżały w nieładzie, co mogło wskazywać na to, że nie była to spokojna noc. Na jednej z nich opierała się głowa młodej kobiety. Jej długie jasne włosy doskonale harmonizowały z bladą cerą i delikatnymi rysami twarzy. Prawy, lekko zarumieniony od ciepła policzek dotykał ucha śpiącego obok niej mężczyzny. Jego ciemne, krótko przystrzyżone włosy spółgrały z jednodniowym zarostem. Oddychał dość niespokojnie, a w pomieszczeniu dawało się wyczuć jakiś rodzaj napięcia zwiastującego rychłe zmiany.

Kiedy Malwina próbowała się poruszyć, grymas bólu pojawił się na jej twarzy. Powoli otworzyła oczy, próbując uzmysłowić sobie, skąd ów ból mógł pochodzić. Chciała się przekręcić na lewy bok, ale szybko musiała się z tego pomysłu wycofać, gdyż cierpienie stało się jeszcze większe. Zrezygnowana opadła na łóżko, próbując zebrać tłoczące się w głowie myśli. Ostatnia noc pokazała jej, że już czas. Nie mogła sobie dłużej wmawiać, że nic się nie dzieje. Wszystkie niezbędne rzeczy były spakowane do torby, która od kilku dni spokojnie czekała na nią w przedpokoju. Nawet nie spostrzegła wpatrzonego w nią Artura, który nie pochwalał zachowania żony, a od wczoraj powtarzał jej, żeby przestała zwlekać. Wiedziała o tym doskonale, ale chciała pozostać razem z nim. Nie znosiła, kiedy otaczali ją obcy ludzie, dlatego postanowiła zostać w domu jak najdłużej.

W nocy pojawiły się pierwsze skurcze, które teraz zdecydowanie się nasiliły i nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do tego, że trzeba udać się do szpitala.

– Bardzo boli? – zapytał, głaszcząc ją po policzku.

– Niestety coraz bardziej – odpowiedziała, spoglądając na zegarek odmierzający czas pomiędzy kolejnymi skurczami.

– Jak często się pojawiają?

– Ciii. Poczekaj, sprawdzam – stwierdziła, nie odrywając wzroku od zegarka. – Co dziesięć minut.

– Malwina, chyba już najwyższy czas zacząć się zbierać.

– Wiem. Już wstaję, ale cholernie się boję i nic na to nie poradzę.

– Przecież obiecałem ci, że będę przy tobie przez cały czas – powiedział, delikatnie biorąc ją za rękę. – Po to mnie masz. Pamiętasz? Na dobre i na złe.

– Wiem, ale spróbuj zrozumieć. Nienawidzę szpitali

– dodała cicho.

– Wcale ci się nie dziwię po tym, co przeszłaś, ale teraz idziesz tam tylko po to, żeby urodzić nasze dziecko – pocieszał żonę, bo tylko tyle mógł w tej chwilizrobić.

Doskonale pamiętał jej poprzedni pobyt w szpitalu i fakt, że nie było go obok niej, kiedy go najbardziej potrzebowała. Tak się zdarzyło, że akurat wyjechał razem z innymi kolegami z centrum prasowego w delegację do Krakowa, gdy nastąpił ten nieszczęsny wypadek, przez który wylądowała w szpitalu z otwartym złamaniem kości piszczelowej, a w konsekwencji na kilka tygodni została przykuta do łóżka. Mógł ją jedynie wspierać na odległość, ale to nie to samo co troskliwa opieka kogoś bliskiego. Później jeszcze długa rehabilitacja, w której też nie mógł uczestniczyć, bo został oddelegowany do Szczecina, gdzie brał udział w szkoleniu dla funkcjonariuszy policji współpracujących z prasą.

Szczegóły

Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
Wydawca: Novae Res, 2015
Format: 121x195mm, oprawa miękka
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-7942-999-8

Nota od Wydawcy:


W momencie gdy u malutkiej Dagusi zdiagnozowano zespół Pierre’a Robina, cały szczęśliwy świat Malwiny runął. Młoda niepracująca matka – opuszczona przez męża, samotnie wychowująca niepełnosprawną córkę – stara się jednak iść przez życie z podniesioną głową, ciesząc się z każdego dnia i kolejnych nowych umiejętności córki, w duchu licząc na uśmiech losu.

Malwina codziennie na nowo odbudowuje w sobie chęć do życia i walki o lepsze jutro dla siebie i swojego dziecka, które przez wielu, w tym również przez własnego ojca, zostało odtrącone, a tym samym pozbawione miłości, troski i wsparcia, którego ze względu na swój stan zdrowia szczególnie potrzebuje.

www.facebook.com/krasinskaaneta

Wybierz format