Szepty dzieciństwa - Anna Sakowicz

"- Cholera, gdzie jest moja biała koszula? – krzyczę i wywalam kolejne wieszaki z szafy. – Kurczę, przecież tu była.
– Co się tak miotasz? – Mietek zgarnia z łóżka ubrania i rzuca je na fotel. – Zwariowała baba jak nic. Jakiś kociokwik cię dopadł?
– Żaden kociokwik. Potrzebuję, durniu, białej koszuli i tyle.
– Po co ci ona nagle? – Patrzy na mnie podejrzliwie. – Co ty kombinujesz?
– Nic. Potrzebuję i tyle.
– Baśka, mów mi zaraz, co ty wyprawiasz? Stroisz się jak stróż na Boże Ciało i mówisz mi, że nic nie kombinujesz. Od kilku dni bez ustanku grzebiesz w jakichś papierach, w weekend też gdzieś polazłaś, a podobno nie pracowałaś. Co się dzieje?
– Odczep się. Potrzebuję i tyle. A powiem ci w swoim czasie, na razie nie ma o czym. – Kolejne ubrania lądują na fotelu. W końcu, kiedy w szafie mocno się przerzedza, zauważam biały rękaw wystający spod wełnianego swetra. Wyciągam. Jest! Kurza twarz! Nie nosiłam jej od kilku lat i wygląda na mocno sfatygowaną. Trochę inaczej ją zapamiętałam. Nakładam. Kuźwa! Na cyckach się nie dopina. Mietek patrzy w milczeniu i uśmiecha się pod nosem.
– Co się śmiejesz? – pytam, bo wkurza mnie, jak tak patrzy.
– Sprało się?
– Tak. Albo cycki mi napuchły. Kurde, i co teraz?
– A daj mi święty spokój. – Macha na mnie ręką i wychodzi z pokoju. Znów zaglądam do szafy. I nagle zauważam granatową bluzkę z krótkim rękawem. Wyciągam. Jest prawie elegancka. Białe perłowe guziki dodają jej szyku. Niektóre mają może lekko zdrapaną farbę, ale z daleka nie widać. Przymierzam. Ta na szczęście jest elastyczna, więc nie ma kłopotu z biustem. Patrzę na swoje odbicie w lustrze. Nie jest źle. Dobrze, że figura odpowiednia, to strój leży przyzwoicie. Na tle ubrań powyrzucanych z szafy wyglądam jak tryumfująca wolność na barykadach. Uśmiecham się pod nosem. Ma się jeszcze tę klasę. Wsuwam stopy w buty. Jeszcze kilka ruchów ręką, aby fryzura prezentowała się jak należy, i można biec na egzamin. Spędziłam kilkanaście dni na czytaniu różnych regulaminów i przepisów. Mam nadzieję, że zapamiętałam co trzeba. Nawet w pierwszym odruchu chciałam sobie zrobić ściągę, ale bałam się, że tak się zdenerwuję, że w końcu wstanę i przyznam się do wszystkiego. A wtedy żegnaj, dodatkowa praco.
– Wychodzę! – krzyczę na odchodne, ale nie czekam już na odpowiedź Mietka. Dzieciaki dawno wyszły do szkoły, więc został tylko on z ojcem. Dzisiaj Mietek nie idzie do roboty, mają jakiś przestój, bo niby szef nie ma kasy, czeka na duży przelew i kazał przyjść pracownikom za dwa dni, jak się inwestor rozliczy.

Do firmy docieram dziesięć minut przed wyznaczoną godziną. Mam nadzieję, że to nie będzie dzień mojej klęski. Przecież ze szkolenia, które zakończyłam w niedzielę, zapamiętałam wszystko, co ważne. Cały weekend spędziłam w szkolnej ławce, słuchając wykładów na temat procedur bankowych. W domu douczyłam się regulaminów, powypełniałam na próbę stosy papierów, więc musi się udać. Siadam przed pustą kartką. Rozglądam się po sali. W sumie dwanaście osób. A mają podobno zatrudnić tylko sześć, więc konkurencja duża. Omiatam wzrokiem jeszcze raz całą salę, biorę kilka wdechów i do dzieła. Długopis sunie jak szalony. Nie zastanawiam się za długo, po prostu wypełniam puste rubryczki. Pięć stron. Dużo. Na końcu wpisuję jeszcze swoje imię i nazwisko. O mało o tym nie zapominam. Koniec. Sprawdzam ponownie, czy na pewno wszystko zrobiłam. Patrzę na innych. Facet przede mną, szeroki niczym szafa, zasłania mi kobietę przy biurku. Spoglądam na jego plecy, na karku widać krople potu, a nad spodniami kawałek rowka. Brrr! Ale oblech. Mógł chociaż gacie wyżej podciągnąć, by nie straszyć tych za sobą. Spoglądam w bok. Tu widok lepszy. Równolegle ze mną siedzi niezły przystojniak. Chyba trochę młodszy ode mnie albo tak dobrze zakonserwowany. Ma ładną błękitną koszulę z długim rękawem. Pochyla się nad kartką i obgryza długopis. Na czole ma niesforny loczek, który od czasu do czasu odgarnia długopisem. Spogląda na mnie. Chyba za długo się gapiłam. Musiałam ściągnąć go wzrokiem. Uśmiecham się niewinnie. Facet odwzajemnia mi uśmiech, ale jakby z grymasem. W końcu pokazuje mi dwa palce. Kiwa głową. Robię też znak V. Facet wykrzywia się dziwnie. A ja nadal dumnie prezentuję znak zwycięstwa."

Wydawnictwo Szara Godzina
Format: 135 x 210 mm
Objętość: 304 strony
Oprawa miękka ze skrzydełkami
ISBN 978-83-64312-57-1

Książka dostępna (KLIK)


Nota od Wydawcy:


SZEPTY DZIECIŃSTWA

Szepty dzieciństwa to pełna emocji historia zwykłej rodziny. Pod jednym dachem mieszkają: on, ona, dwójka dzieci i jej ojciec. Wszystko mogłoby układać się pięknie, gdyby nie to, że senior rodu topi smutki w alkoholu i żyje wspomnieniami o zmarłej żonie, a nad główną bohaterką krąży widmo wspomnień związanych z okrutną matką. Baśka zaś jest zwykłą trzydziestokilkuletnią kobietą, która pragnie żyć jak inni, mieć pieniądze na nowe ubrania i kosmetyki, chodzić do kawiarni. Pewnego dnia na jej drodze staje Ula, koleżanka ze szkolnej ławki…

Anna Sakowicz pokazuje, jak duży wpływ na dorosłe wybory każdego człowieka ma dzieciństwo. To przejmująca i refleksyjna powieść o rodzinie, uzależnieniach i nie zawsze łatwej do zrealizowania potrzebie normalnego życia.

"Szepty dzieciństwa to lektura niezwykle emocjonująca, refleksyjna, wyważona i przemyślana. Nie sposób przejść obok niej obojętnie, nie zachwycić się kunsztem pisarki, jej wnikliwością i inspirującymi przemyśleniami. Wykreowani przez nią bohaterowie mówią naturalnym językiem, pozbawionym sztuczności i udawania. Polecam zdecydowanie, to jedna z tych książek, o których nie możemy szybko zapomnieć. Chylę czoła przed autorką. Wiedziałam już wcześniej, że warto postawić na Sakowicz.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. "

Anna Grzyb, blog Pisaninka

"Ta książka jest jak ostra jazda kolejką górską - przynosi śmiech, łzy, podekscytowanie, nostalgię, wzruszenia; wraz z bohaterką zaliczycie upajające wjazdy i przerażające zjazdy, a wszystko to w niemal brutalnej w swej prawdziwości formie. Trzymajcie się mocno foteli!"

Katarzyna Konstancja Targosz, pisarka


"Anna Sakowicz napisała niesamowitą powieść. Mocną, trafiającą prosto w serce, skłaniającą do refleksji. Pokazującą, że to przeszłość w dużej mierze decyduje o tym, jak wygląda teraźniejszość. Szepty dzieciństwa nie cichną wraz z ostatnią stroną. Zostają w czytelniku o wiele, wiele dłużej. Polecam serdecznie."

Magdalena Kordel, pisarka

Anna Sakowicz - polonistka, blogerka, redaktorka i kolekcjonerka starych książek. W pracy twórczej pomaga jej ukochany kocur Nutuś. Od dwóch lat mieszka na Kociewiu. I to tutaj zaczęła spełniać swoje najskrytsze marzenia o pisaniu. Debiutowała zbiorem humoresek Żółta tabletka (2014),a we wrześniu ukazała się powieść Złodziejka marzeń. Obecnie pracuje nad kontynuacją Złodziejki marzeń.Prowadzi dwa blogi: kuradomowa.blogujaca.pl i anna-sakowicz.blog.pl.

Wybierz format