Strefa Pawłowa - Sławomir Michał

"Nawet barman wstrzymał się na moment od pucowania szkła i zamarł w bezczynności. Wszyscy czterej maksimum uwagi skupiali na audycji, wpatrując się w odbiornik jak w zaczarowaną szkatułkę. Szumiące niczym wodospad fale Russkiego Radia słychać było bardzo niewyraźnie. Nie to było jednak teraz najistotniejsze. Ważne, że nadawano akurat jakieś komunikaty wojskowe czy też bezpośrednie relacje z frontu. Wiadomo – najpierw krzepiące słowa prowadzącego, potem dowódcze wrzaski, w tle wystrzały z cekaemów, a na koniec orkiestralna nuta z okrzykiem „Zwycięstwo!” na ustach chóru. Brakowało już tylko „Patriotycznej pieśni” na deser. Jak by nie patrzeć, naród oczekiwał samych pomyślnych wieści.

Widok czterech słuchaczy nie przykuł mojej uwagi na zbyt długo. Spojrzałem w głąb sali i osłupiałem. Tym razem zbito mnie z tropu już na dobre. Jeszcze dokładniej rozejrzałem się wokoło, potem jeszcze raz i jeszcze raz, bardzo wnikliwie, na spokojnie, nie chcąc wyciągać żadnych przedwczesnych wniosków, ale wszystko wskazywało na to, że nie mogło być inaczej niż tak, jak to sobie wyobrażałem.

Jak rażony piorunem rzuciłem się pędem przez wejście, odpychając niechcący wchodzącą do środka osobę, i z niespotykaną dotąd werwą biegłem po schodach, przeskakując co dwa stopnie, parę razy nawet co trzy, tak, aby jak najszybciej znaleźć się na górze. Znów dałem się wyprowadzić z równowagi i znów byłem cały w nerwach. Usłyszałem za sobą donośny głos wołającego mnie nie wiadomo po co barmana. Z rozpędu uderzyłem w twarde, przesuwane drzwi i wybudziłem trwającego w półśnie Szarłatana, który, widząc całe zajście, instynktownie złapał za giwerę, będąc gotowym jej użyć.

Gdy znalazłem się na zewnętrz, zacząłem wołać na całe gardło: – Rodion! Rodion! Ale Małafiejew przepadł bez jakiegokolwiek śladu. Nie byłosłychać już niczego poza nieustającym echem odgłosów walących w oddali dział. Ani oddalającego się stukotu obcasów, ani żadnych innych dźwięków, które mogłyby wskazywać na to, w którą stronę udał się mój przewodnik. Przepadł, a mnie ogarnęła trwoga, bo nie wiedziałem, co robić.

Z chaotycznych rozmyślań wytrącił mnie żelazny chwyt dłoni Szarłatana, który szarpnął moim ramieniem niczym worem z kartoflami. – Próbujemy nawiać bez płacenia? – powiedział gniewnie. Nerwy drgnęły mi podwójnie, czerwona lampka zapaliła się pod czerepem. Najpierw Orłowski, potem Małafiejew, a teraz jeszcze ten grab zaczął włazić mi na głowę. – Puść! – krzyknąłem. – Puść, bo zawołam policję! – To ja tu zaraz zawołam policję – wrzał stróż, nie przestając trzymać mnie za rękaw. – No, idziemy! Ale na żaden spacer z nim nie miałem ochoty. Z trudem wyszarpnąłem się z uścisku i momentalnie taki demon we mnie wstąpił, że zamiast czym prędzej uciekać, spróbować przynajmniej wpaść na trop uciekiniera, wybałuszyłem oczy na swojego prześladowcę i nastroszyłem się niczym dzika bestia gotowa do skoku i uduszenia ofiary. Pięści mimowolnie zacisnąłem aż do chrzęstu stawów, ścięgna szyjne napięły się. Poczułem, jak krew pulsuje mi w żyłach. Zdecydowanie przestałem nad sobą panować i byłbym go uderzył, gdyby nie ostatek mojej wrodzonej rezolutności. Co prawda, ja zdążyłem pohamować swoje spontaniczne reakcje, zanim wywinąłem coś jeszcze gorszego, ale Szarłatanowi jakby wciąż było mało. On również wściekł się nie na żarty i ponownie spróbował mnie spacyfikować. Na jego nieszczęście mocno przecenił swoje siły. Wolną ręką ponownie złapał mnie za rękaw koszuli. W drugiej wciąż trzymał strzelbę. Naprawdę nie wiem, jak to się w ogóle mogło stać, ale jednym, zdecydowanym pociągnięciem w przód wytrąciłem go z równowagi, przez co o mały włos nie wylądował twarzą na bruku, po czym sam przeszedłem do kontrataku. Chciałem chwycić go za drugą rękę, aby nie próbował mnie ogłuszyć strzelbą, i niespodziewanie uchwyt mój spoczął właśnie na jej kolbie. Zamachnąłem się nie za lekko, odwinąłem do tyłu i poczułem ciężar bezwładnie opadającego w moje ramiona Szarłatana."

Rodzaj literatury: Thriller
Wydawca: Novae Res, 2014
Format: 130x205mm, okładka miękka ze skrzydełkami
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-7942-395-8

Nota od Wydawcy:


Strefa Pawłowa — Sławomir Michał

Nieodległa przyszłość. Zjednoczone Obwody Ruskie. Świat u schyłku zagłady. 35-letni profesor Ilja Andrejewicz Pawluczenko, oficjalnie ekspert do spraw bezpieczeństwa atomowego, pracuje w instytucie naukowym w Kutuzowsku, mieście-widmie, gdzie jeszcze nie tak dawno rozbrzmiewał śmiech dzieci, a pełne zieleni aleje wypełniały tłumy spacerujących po pracy mieszkańców. Dziś miasto znajduje się w stanie oblężenia przez owianą tajemniczą aurą Błękitną Armię.

Etat w instytucie profesor traktuje jedynie jako pretekst. W rzeczywistości przybył do oblężonego miasta po to, by na zlecenie architekta światowego kryzysu, byłego prezydenta Rumianowa, zorganizować tajną ekspedycję do centrum zakazanej Strefy Pawłowa, by zniszczyć legendarną Świątynię Zagłady. Przy pomocy lokalnego półświatka i w tajemnicy przed wojskowym dowództwem tworzy czteroosobową drużynę, która wydostaje się z miasta i rozpoczyna dramatyczną wędrówkę przez spalony słońcem step

Jakie są prawdziwe motywy profesora? Co znajduje się w centrum Strefy Pawłowa i kto tak naprawdę zamierza ocalić ludzkość? Czy można ją jeszcze ocalić? Czy mordercza wędrówka przez skażone atomem terytorium w ogóle ma sens

Powieść „Strefa Pawłowa” zajęła I miejsce w III edycji konkursu „Literacki Debiut Roku” organizowanego przez Wydawnictwo Novae Res pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Polskiej Izby Książki.

www.literackidebiutroku.pl

Opinie członków Kapituły Konkursu Literacki Debiut Roku:

Powieść jest doskonale przemyślana, autor przykłada także dużą wagę do staranności wypowiedzi i używanego języka. Zakończenie jest całkowicie nieprzewidywalne...

Red. Marzena Bakowska

Książka podszyta fantastyką, pełna aluzji historycznych i politycznych, napisana z talentem literackim i umiejętnością przedstawiania dylematów moralnych.

Dr Anna Ryłko-Kurpiewska

Jest to mocna literatura, porywająca sugestywnymi obrazami skażonej w wyniku wojny atomowej Rosji i opisami „martwych dusz”, zatrutych komunizmem. Powieść bliska z jednej strony nowej rosyjskiej fantastyce Dmitrija Głuchowskiego czy „Piknikowi” Strugackich, zobaczonemu przez pryzmat „Stalkera” Tarkowskiego, a z drugiej – „Mistrzowi i Małgorzacie”, zestawionych z „Biesami”. Świat, w którym nadzieja nie umiera ostatnia tylko dlatego, że jej w tym świecie po prostu nie ma…

Prof. dr hab. Michał Błażejewski

Wybierz format