Drugie wejrzenie - Dariusz Filar
"Na pozór nic się nie zmieniło. Misinka nadal wychodziła rano z domu, by do późnego popołudnia podejmować błyskawiczne decyzje o sprzedaży lub kupnie obligacji i akcji, a Krzysztof kontynuował nauczanie studentów na przemian w Warszawie i Gdańsku. W niedzielne wieczory Misinka wciąż przyjeżdżała na Dworzec Wschodni, by odebrać Krzysztofa z gdyńskiego ekspresu, a w tygodniu starali się wygospodarować przynajmniej dwa wieczory, podczas których dzielili butelkę albo dwie białego wina. A przecież równocześnie wszystko było inaczej. Zdarzenie z noworocznego poranka w obojgu zostawiło cień, sprawiło, że wiele słów, jakie wypowiadali teraz, odnosiło się jakoś do tych, które padły wtedy, a przez to nabierało aluzyjnych lub podwójnych znaczeń. Wtedy, po godzinie czy dwóch, otworzywszy wreszcie drzwi sypialni, Misinka spojrzała na Krzysztofa zaczerwienionymi oczyma - a był w nich nie tylko wyrzut, ale i nieukrywany błysk złości – i powiedziała: „Oświadczyłam ci się. Całkiem na serio ci się oświadczyłam. A ty odpowiedziałeś mi idiotyczną rymowanką. Możesz być pewien, że drugi raz takiej propozycji ode mnie nie usłyszysz!”. Wtedy, wysłuchawszy tych słów, Krzysztof nie bardzo umiał się wytłumaczyć – strasznie trudno jest wyjaśnić kobiecie pragnącej małżeństwa, dlaczego to nie jest najlepszy pomysł. A teraz Misinka rzeczywiście nie ponawiała oświadczyn, ale bardzo często jej słowa bezpo- średnio i pośrednio zahaczały o noworoczną reakcję Krzysztofa. Z kolei Krzysztof poukładał sobie w głowie niezliczone argumenty i mnóstwo wypowiadanych przezeń słów tak naprawdę stanowiło ich zawoalowany przekaz. Misinka mówiła: „Właściwie nie powinieneś mnie już nazywać Misinką, tylko Maskotką. Wiesz, co to jest maskotka? To taka mała zabawka, którą miło mieć przy sobie. Nice to have. Ale jak się gdzieś zawieruszy, to przecież nie ma powodu do rozpaczy. Przecież nigdy nie traktowało się jej zbyt poważnie”. Krzysztof mówił: „Za dziesięć lat będziesz dopiero co po czterdziestce. W dzisiejszych czasach to jest wiek, w którym kobieta osiąga pełnię rozkwitu, łączy w sobie młodość i dojrzałość. Może będziesz «ryczącą czterdziestką». Za to ja z całą pewnością będę siedemdziesięcioletnim starcem, jak mówiono niegdyś – wziąwszy pod uwagę ogólny stan usztywnienia – krochmalcem. Oczywiście, jeśli w ogóle będę jeszcze na tym świecie. Jeśli tak, to pewnie będę niedołężny, będę zapominać o wiele więcej spraw, niż zapominam dzisiaj, i o wiele częściej będę powtarzać te same historie. Przecież ktoś taki u boku pełnej życia kobiety musiałby być dla niej zupełnym koszmarem”. Misinka mówiła: „Przed nikim nie przyznałeś się do mojego istnienia, prawda? Ani przed mamą, ani przed byłą żoną, ani przed dziećmi. Przed nikim! Przecież twoje dzieci są dorosłe! Twoja córka jest moją rówieśniczką! Myślisz, że nie potrafi zrozumieć, iż ojciec może mieć jakieś własne życie? Rozmawiałam z dziewczynami, które mają ojców w twoim wieku. Wszystkie mówią, że potrafiłyby zaakceptować kogoś nowego w życiu taty. Gdybyś chciał dowieść, że traktujesz mnie poważnie, to powiedziałbyś o mnie przynajmniej swoim dzieciom”. Krzysztof mówił: „Ojciec nie jest od tego, by obarczać dzieci swoimi sprawami. Nawet jeśli małżeństwo rodziców zakończyło się kompletnym fiaskiem, ojciec jest po to, by w miarę możliwości gwarantować dzieciom poczucie bezpieczeństwa, pomagać, kiedy to potrzebne, dawać im pieniądze. Podczas rozwodu, w przeciwieństwie do byłej żony, robiłem wszystko, by nie wciągać w tę rozgrywkę dzieci. A teraz też nie widzę powodów, by wtajemniczać je w szczegóły mojego własnego życia”. Misinka mówiła: „Poznałeś wielu moich znajomych. Chodzisz ze mną, gdy kogoś odwiedzam, towarzyszysz mi na imprezach. Dlaczego ja nie znam nikogo z twoich starych znajomych? Chyba się mnie wstydzisz!”. Krzysztof mówił: „Twoje życie towarzyskie jest bez porównania bogatsze od mojego. Ja raczej jestem samotnikiem. W Warszawie znam niezbyt blisko paru ludzi, którzy są jeszcze starsi niż ja i z którymi spotykam się tylko od wielkiego dzwonu. Na Wybrzeżu nie jest wiele lepiej”. "
Szczegóły
• Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
• Wydawca: Novae Res, 2015
• Format: 121x195mm, oprawa miękka
• Wydanie: Pierwsze
• Liczba stron: 332
• ISBN: 978-83-8083-013-4
Nota od Wydawcy:
Jest rok 2008. W Tate Gallery w Londynie odbywa się wielka retrospektywna wystawa malarstwa Francisa Bacona. Na ekrany kin wchodzi nowy film Darrena Aronofsky’ego „Zapaśnik” z fenomenalną rolą Mickeya Rourke. We wrześniu bankrutuje jeden z największych banków inwestycyjnych Lehman Brothers, dając początek ogólnoświatowemu kryzysowi finansowemu. Na krótko przedtem w Polsce, w pociągu relacji Gdynia Główna – Warszawa Centralna dochodzi do, zdawałoby się, zwykłego spotkania. Do niemal sześćdziesięcioletniego wykładowcy dosiada się o połowę młodsza atrakcyjna kobieta. Wymieniają zdawkowe uwagi, obserwują się. W ich spotkaniu jest coś niezwykłego, niepokojącego. Krzysztof ma wrażenie, jakby nie było ono do końca przypadkowe, jakby Emilia go znała i czegoś od niego oczekiwała. A może to tylko pamięć i wyobraźnia płatają mu figle?
Na naszych oczach dokonuje się wielkie odwrócenie ról ukształtowanych przez tysiąclecia patriarchatu. Coraz częściej to kobieta buduje dom, sadzi drzewo i sama, wybrawszy sobie dawcę nasienia, decyduje o przyjściu na świat potomstwa. Ale co się wydarzy, gdy nowoczesna, młoda kobieta sukcesu napotka na swej drodze starzejącego się, upartego męskiego szowinistę?
Dariusz Filar
Debiutował tomem opowiadań fantastycznych „Czaszka olbrzyma” (Nasza Księgarnia, 1976). Opublikował następnie: „We własnej skórze” (NK, 1982), „Pies wyścigowy” (Czytelnik, 1984), „Nieostrość” (NK, 1985) i „Dotyk” (NK, 1989). Niektóre z jego utworów ukazały się w przekładach na niemiecki, rosyjski, czeski, węgierski i esperanto. Po 25 latach literackiej nieobecności powrócił wznowieniem nowel i opowiadań zebranych w tomie „Jeszcze jedna podróż Guliwera” (Solaris, 2014). Napisana w 2012 r. powieść „Drugie wejrzenie” jest siódmą książką w jego dorobku.