Cień sprzedawcy snów - Hanna Greń

Poniżej fragment książki:

"Policjanci znów przybyli razem, jak dwaj Sithowie. Petra zastanawiała się, po co Konrad fatygował się jazdą do góry, mogli przecież się spotkać w Czarnem czy w Malince. Wmawiała też sobie, że radość, jaką poczuła, widząc ciemnoniebieskiego mitsubishi outlandera podjeżdżającego pod jej dom, wynikała tylko i wyłącznie z faktu, iż wzmiankowany outlander miał piękną linię nadwozia.
Gdy szła w stronę auta, Konrad zauważył z przyjemnością, że ciemnoniebieski militarny kostium Petry pięknie komponuje się z kolorem jego samochodu.
– Jedziemy twoim czy moim? – spytała, podając mu rękę na powitanie.
– Wszystko jedno, którym wolisz? Nieważny koń, ważny cel.
– A będę mogła dosiąść twojego?
Konrad oczami wyobraźni ujrzał Petrę ujeżdżającą go dziko na dywanie przed kominkiem i na moment zaparło mu dech.
– Czekam na to z niecierpliwością – odparł, mając na myśli głównie swoją wizję.
– Naprawdę mogę? Teraz?!
Znowu to zobaczył, tyle że nie przed kominkiem, lecz w aucie, na rozłożonym siedzeniu. Cholera!
– Jedźmy już! Nikt nie mówił, że będzie łatwo!
– O czym ty mówisz? – spytała, ustawiając siedzenie w optymalnej dla siebie pozycji. – Możesz sam prowadzić, skoro mi nie ufasz!

Zaufał. Prowadziła szybko, lecz bezpiecznie. Przyśpieszała na prostych odcinkach, zwalniając przed zakrętami, gdzie gęste drzewa zasłaniały widoczność. Gdy wjechali na drogę asfaltową, stwierdził, że Petra nie lubi zdejmować nogi z gazu. W którymś momencie zauważył na liczniku ponad dziewięćdziesiąt i nie wytrzymał:

– Może ci to umknęło, ale tam był znak ograniczenia do czterdziestu.
– Ojej! Przepraszam, myślałam, że to jest tylko propozycja! – zaśmiała się. – Wybronisz mnie, gdybym wpadła pod ostrzał suszarki?
Ku zdziwieniu Konrada na Nowej Osadzie skręciła w prawo, na drogę do Malinki.
– Dlaczego tak?
– Wolę jeździć przez Szczyrk niż przez Skoczów. Jazda dwupasmówką niewymownie mnie nudzi, wrzucasz piątkę i możesz się zdrzemnąć. Przez Salmopol jest ciekawiej, można trochę pokręcić kierownicą, pobawić się biegami, poobserwować, jak turyści jadą sobie trzydzieści na godzinę i łapią świeże powietrze przez otwarte okna.
– Jesteś złośliwa, wiesz?
– Wiem. Ale mnie to wpienia. Zamiast podjechać na parking i przejść się po lesie, jadą takie matoły wolniutko, jakby im kto silnik ukradł, a potem w domu opowiadają, że byli w górach i zwiedzali okolice. Bardzo fajne to twoje auto. Nówka?
– Już nie bardzo, jesteśmy ze sobą od trzech lat. To jest bardzo udany związek.
– To dobrze, tylko że dzieci z tego nie będzie.
– Ano, nie. A ty masz dzieci?
– Nie, nie mam dzieci! – odpowiedziała zdecydowanym, trochę zbyt ostrym tonem.
– Nie lubisz dzieci? – zdziwił się, wiedząc, jak doskonale dogadywała się z Dominikiem.
– Bardzo lubię. Najbardziej pieczone! – Pogłośniła radio, dając tym do zrozumienia, że nastąpił kres rozmowy. Resztę drogi przebyli w milczeniu.

W kawiarni było pustawo. Od razu dostrzegli siedzących przy stoliku dwóch mężczyzn. – To Andy i Wolverine – szepnęła Petra. Przy powitaniu okazało się, że Wolverine nosi zwyczajne imię Daniel, i ten fakt mocno ich rozbawił. Nie dali jednak nic po sobie poznać, bo Daniel nie wyglądał na osobę z poczuciem humoru.

Następne dwie godziny spędzili na wymienianiu się posiadanymi informacjami. „Dziewczyną z Bielska” okazała się trzydziestopięcioletnia fryzjerka Martyna Hamerlak z Bystrej. Prócz tego informacje bielskich policjantów nie wniosły dużo nowego do sprawy. Odniosła wiele ran, podobnie jak pozostałe ofiary. DNA sprawcy nie udało się pozyskać, gdyż po skończeniu swojej niewątpliwie ciężkiej pracy wylał na nią i w nią niemal wszystkie fryzjerskie preparaty. Było natomiast oczywiste, że wszystkich trzech zbrodni dopuściła się ta sama osoba, bo pozostawiony przy zwłokach list rozwiewał wszelkie wątpliwości. Niestety wiedza ta w żaden sposób nie pomogła w ustaleniu tożsamości zabójcy.

Zniechęcony Konrad zaczął się żegnać. Chwilę wcześniej Petra zniknęła w damskiej toalecie, był więc sam z jej bielskimi znajomymi. Kiedy uścisnął dłoń Andrzeja, ten nie wypuścił od razu jego ręki. Przeciwnie, wzmocnił uścisk, trzymając jak w imadle."

Rodzaj literatury: Kryminał
Wydawca: Novae Res, 2014
Format: 130x210mm, oprawa miękka
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-7942-393-4

Nota od Wydawcy:


Sprzedawca Snów jest seryjnym zabójcą. Atakuje raz w roku, a jego ofiarami są młode kobiety do tego stopnia różniące się wyglądem i osobowością, że ich wybór wydaje się zupełnie przypadkowy. Sporym utrudnieniem dla prowadzących śledztwo jest również fakt, że sprawca nie ogranicza się do jednego miasta, lecz dokonuje zabójstw w różnych regionach kraju.

Nadkomisarz Konrad Procner i komisarz Marcin Cieślar podejmują wszelkie możliwe i nie zawsze zgodne z obowiązującą procedurą działania, chcąc doprowadzić do jego ujęcia.

Sprzedawca Snów nie zdaje sobie sprawy, że największym jego błędem było stworzenie zagrożenia dla kobiet związanych uczuciowo z policjantami prowadzącymi śledztwo. Teraz już nic nie jest w stanie ich powstrzymać.

Wybierz format