Anna May - Agnieszka Opolska

Przeczytaj fragment książki:

"Schodziłam po schodach niczym indyk o przydługich kończynach. „Jak ja dojdę do domu?” – płakałam w myślach, ale zacisnęłam wargi, starając się zignorować ból pięt. Szłam tak szybko, jak tylko byłam w stanie, ciągle mając na sobie te dziurawe pończochy. W sumie za bardzo się ochłodziło, żeby je zdejmować. Dni były jeszcze zaskakująco ciepłe, ale wieczorami temperatura spadała do kilku stopni. Czuło się nadchodzącą zimę.

Zachciało mi się ryczeć, kiedy pomyślałam, co mogłabym zrobić ze stówą wydaną tak bez sensu. Teraz ja postanowiłam zadrwić z pończochy. Weszłam do sklepu przy Piłsudskiego i kupiłam wino za ostatnie trzydzieści jeden złotych, które znajdowały się w mojej portmonetce. Dobrze, że zaraz weekend i będę mogła wydzielić sobie kolejną porcję gotówki do wydania w przyszłym tygodniu. Strach pomyśleć, jak szybko upłynniłabym pieniądze, gdybym pozwoliła sobie na posługiwanie się kartą przy drobnych wydatkach. Na szczęście na moim koncie jest jeszcze co nieco, które zawsze ratuje mnie w nagłych wypadkach. „Na przykład takich jak dziś” – stwierdziłam zgryźliwie w duchu, spojrzawszy na wino, i ruszyłam do domu z mocnym postanowieniem nieprowokowania kolejnych „nagłych zdarzeń”, zmuszających mnie do nieplanowanych wydatków. W przeciwnym razie wkrótce zostanę zupełnie bez grosza przy duszy. Oraz na koncie. Po pół godzinie marszu otworzyłam drzwi naszej kamienicy. Na parterze z ulgą zdjęłam buty i wbiegam lekko na czwarte piętro. Kamienica była stara, ale w niezłym stanie. Najlepsze mieszkanie, jakie mieliśmy od początku studiów. Pomarańczarnia – tak je nazywaliśmy.

Należała tylko do nas. Na Świętokrzyskiej nie było tak źle, ale musieliśmy znosić niespodziewane odwiedziny właściciela, który po imprezach nie wracał do swojego domu na obrzeżach miasta, tylko spał w naszej hiperciasnej kuchni. Nigdy nie zapomnę tych wystających spod stołu stóp i gimnastyki, jaką trzeba było wykonywać, by otworzyć lodówkę.

Stan Pomarańczarni był katastrofalny. Zanim się wprowadziliśmy, musieliśmy przeprowadzić generalny remont, na który właściciel się nie zgodził. Nie mieliśmy innego wyboru, jak wyłożyć pieniądze z własnych kieszeni. Musiało nam wystarczyć samodzielne pomalowanie ścian. Pomarańczarnia zyskała swoją nazwę od ich koloru. Uznaliśmy, że jest ciepły i optymistyczny, a Lukasowi kojarzył się ze świętami Bożego Narodzenia. W czasie, kiedy malowaliśmy, bardzo potrzebowałam tego optymizmu… Do wnętrza wchodziło się przez balkon, do którego nie mieli dostępu inni lokatorzy. Właśnie on był głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się na to mieszkanie.

Stanęłam przy przeszklonych drzwiach prowadzących do kuchni. Usłyszałam głośny śmiech Lukasa. Rozmawiał przez telefon. Wyciągnęłam papierosa i nasłuchiwałam, próbując domyślić się, z kim rozmawia. Mówił coś o zwariowanym profesorze z jego uczelni i znów wybuchnął śmiechem. Schowałam fajkę z powrotem do paczki i weszłam do mieszkania. Usiadłam przy stoliku i gapiłam się na dziurę w pończosze, która dalej śmiała się ze mnie bez skrępowania, obnażając kawałek uda. Była widomym śladem mojej głupoty, żałosną próbą powrotu… Ze szczytu jajowatego oczka zwisała sobie pofalowana nitka, rżąc ze śmiechu. Pociągnęłam za nią. Oczka leciały, aż zaświeciło gołe kolano, i wtedy spostrzegł mnie Lukas.

– Muszę kończyć – rzucił krótko do telefonu. – Cześć – powiedział i gapił się na to, co zrobiłam z podłą pończochą.

– Cześć. Co u ciebie? – zapytałam jakby nigdy nic.

– Chyba wolałbym zapytać ciebie o to samo.

– Doskonale. – Wyciągnęłam wino z torby, a on uniósł brwi.

– A to co? – Wymownie spojrzał na moją nogę.

– Cholerna dziurawa pończocha – powiedziałam z teatralną manierą.

Parsknęłam śmiechem, co było dla Lukasa wystarczającym dowodem na to, że nie ma się o co martwić. Wyluzował. Usiadł obok i zaplótł swoje bocianie nogi, jakby wiązał je w supeł. Jego przykrótkie spodnie podjechały do góry, do połowy obnażając owłosione łydki.

– A ty? Jak twój dzień?

– Za dobrze. – Na jego twarzy znów pojawił się ten uśmiech, niczym banan rozszczepiający mu twarz na połowę. Wyszczerzył zęby, odsłaniając charakterystyczną furtkę między jedynkami. Zaniepokoiłam się. Ten przesadzony uśmiech mógł wróżyć tylko kłopoty.

– Niech zgadnę. Poznałeś kogoś?

– Poznałem. Nowa osoba na zajęciach u profesora Zubrzyckiego. No wiesz… Tego, co chodzi w muszce w grochy.

Kiwnęłam głową. Lukas ekscytował się dalej:

– Ma na imię Marek. Jest z Warszawy. Przyjechał na wymianę międzyuczelnianą. Usiadł obok mnie i zgadaliśmy się. Pożyczył ode mnie notatki! – Głos drżał mu z podekscytowania i ledwo łapał powietrze.

– Lukas, a on wie?

– Co wie? Że to…? Nie. – Roześmiał się i potrząsnął głową. – Nie, to nie tak. To kolega. Tylko gadaliśmy.

Nie skomentowałam tego. Zawsze było tak samo: gadka szmatka, potem się zakochiwał i wzdychał do faceta z odległości, a ja musiałam o tym słuchać miesiącami.

Lukas był moim najlepszym przyjacielem. Studiował filozofię na czwartym roku. Nie znałam dotąd nikogo tak błyskotliwego i bystrego. Autentyczny geniusz. Jego pasją było zgłębianie filozoficznych teorii Jaques’a Derridy czy Jürgena Habermasa. Wiedza sama wchodziła mu do głowy. Czasami było to naprawdę denerwujące, szczególnie kiedy mieliśmy sesję i Lukas całymi dniami oglądał telewizję, podczas gdy ja wkuwałam. On zaliczał wszystkie egzaminy najlepiej na swoim roku, a ja tylko dobrze."

Szczegóły:

Rodzaj literatury: Literatura kobieca
Wydawca: Novae Res, 2015
Format: 130x210mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 384
ISBN: 978-83-7942-988-2

Nota od Wydawcy:

ANNA MAY, STUDENTKA HISTORII SZTUKI, BĘDĄC W TARAPATACH FINANSOWYCH POSTANAWIA PONOWNIE SPRÓBOWAĆ SWOICH SIŁ JAKO MODELKA. Zamiast na casting trafia jednak do pracowni malarskiej intrygującego obcokrajowca – Adama Northona.

Niespodziewana paczka z rzeczami zmarłej matki przywołuje demony przeszłości. Anna mimo wielu obaw decyduje się na odszukanie ojca, którego nigdy nie poznała – tym samym zmierzyć się musi nie tylko ze swoimi koszmarami, ale i z mroczną historią własnej rodziny. Pomagają jej w tym między innymi tajemniczy Adam, homoseksualny przyjaciel Lukas oraz irytująca, obsesyjnie szukająca sensacji przyszła dziennikarka Ida.

Przygnieciona rozterkami nie tylko swoimi, ale i swoich przyjaciół Anna nie wie, iż wpadła w misternie przygotowaną pułapkę. Wplątując się coraz bardziej w sieć intryg, nie zdaje sobie sprawy z grożącego jej niebezpieczeństwa.

"Historia Anny May rozgrywa się w Krakowie, w środowisku akademickim i należy do książek z rodzaju czytanych jednym tchem, które nie pozwalają czytelnikowi odejść, dopóki nie pozna zakończenia.”

dr Anna Ryłko-Kurpiewska, Uniwersytet Gdański

"To opowieść o miłości w różnych relacjach: matka – córka, mężczyzna – kobieta, mężczyzna – mężczyzna [...] Umiejętnie dorzucane wątki łączą się z poprzednimi i stawiają akcję w coraz to nowym świetle.”

red. Marzena Bakowska, Radio Gdańsk

"Powieść ta, zawierająca w sobie pierwiastki psychologiczne, sensacyjne, oniryczne, a nawet elementy thrillera, podejmuje wiele trudnych tematów (artysta i jego dzieło, homoseksualizm, mroczne kulisy show biznesu, kondycja współczesnego człowieka, kontrasty życia w mieście i na wsi) w sposób nienarzucający się czytelnikowi. Humor, erotyzm i nieprzyzwoitości istnieją tu na takich samych prawach co ludzkie tragedie, a proza życia przeplata się z bogatym światem wewnętrznym postaci.”

Wojciech Gustowski, Przewodniczący Kapituły Konkursu „Literacki Debiut Roku”

"Jest w tym duży pazur. Autorka umie zaskakiwać, umie budować napięcie i to jest szalenie ciekawe.”

Ewa Kasprzyk, aktorka

Agnieszka Opolska urodziła się 14 stycznia 1982 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ukończyła socjologię na UJ. Podczas studiów próbowała swoich sił w charakterze animatorki kultury. Przez ponad 12 lat związana z Tarnowem i regionem tarnowskim, gdzie włączała się w prace lokalnych instytucji i stowarzyszeń na rzecz dzieci i młodzieży. Po studiach zamieszkała w Lille, gdzie uczęszczała do Centre D’art. Plastiques et Visuales oraz pracowała w domu dla bezdomnych Magdala. Studiowała grafikę na ASP w Krakowie. Obecnie wraz z rodziną przebywa w Wielkiej Brytanii. Prowadzi własne przedszkole. W wolnych chwilach pisze i maluje.

Wybierz format