Chłopiec chętnie podjął rozmowę, pozwalał się poznawać z interesującej mnie perspektywy. Tak, jak potrafił opowiadał o swoich odczuciach i myślach towarzyszących różnym sytuacjom w domu i szkole. Z matką chłopca rozmawialiśmy krócej, wyłącznie tyle, ile było konieczne do ustalenia okoliczności zgłoszenia i stanu zdrowia dziecka (w sytuacji kiedy potrzebny jest pogłębiony wywiad umawiamy się z rodzicem na spotkanie w innym terminie, tak aby zaoszczędzić dziecku pozostającemu w poczekalni godziny niepokoju)
POLECAMY
Po zakończonym spotkaniu chłopiec miał (najpewniej) nowe wrażenia; matka, ustalony termin wizyty; ja, wstępny psychologiczny szkic, pytania do rodzica w czasie wywiadu i hipotezy do zbadania w czasie ewentualnego dalszego kontaktu z dzieckiem.
I tak najpewniej potoczyłaby się ta historia, gdyby nie wiosna – sygnał do przeniesienia się z mieszkań na podwórza. Tak, istni...