Przepis na lidera

Praktycznie

Lider może, lecz nie musi być formalnym szefem. To osoba, która cieszy się zaufaniem i autorytetem, pomaga innym zrozumieć, w jakim kierunku warto podążać. Nadaje kształt wspólnym działaniom, sprawia, że ludziom chce się chcieć. 

DOROTA SZCZEPAN-JAKUBOWSKA: – Pewnego razu, podróżując pociągiem z Krakowa do Warszawy, znalazłam się w przedziale wraz z małżeństwem z Izraela. Przyjechali do Polski szukać śladów po swej żydowskiej rodzinie. Moi współpasażerowie byli smutni, bo znaleźli niewiele.

POLECAMY

– Czy nikt w Polsce nie dba o przeszłość? Czy ktokolwiek pamięta, że miasto mojej babki jeszcze niedawno wyglądało zupełnie inaczej? Jeśli nikt, to niewiele rozumiecie ze swego kraju – westchnęła kobieta. Nie było w tym stwierdzeniu pretensji, raczej zatroskanie. Dbałość o ślady przeszłości była dla nich tak ważna, jak dla młodych osób może być ważne spotkanie z mentorem. 
W drodze gawędziliśmy o naszych profesjach. Elke była nauczycielką, a Hanes inżynierem. Proste. Natomiast informacja, że zajmuję się szkoleniem liderów, była dla nich zupełnie niezrozumiała.
– O jakich liderów chodzi? O zwycięzców?
– Niekoniecznie zwycięzców, raczej przywódców. Chodzi o ludzi, za którymi idą inni; którzy cieszą się zaufaniem i autorytetem, i pomagają innym zrozumieć, w jakim kierunku warto podążać. Liderzy nadają kształt wspólnym działaniom ludzi na rzecz określonych celów. Potrafią stworzyć pole dialogu, w którym ludziom chce się chcieć. 
– Szkolisz rabinów? – śmiała się moja współ-
pasażerka.
Ciekawe skojarzenie, pomyślałam. 
– Menedżerów w przedsiębiorstwach, liderów działań lokalnych, zarządzających oświatą, urzędami, mediami, polityką, wojskiem. Jednak nie chodzi po prostu o szefów. Lider może, lecz nie musi być formalnym szefem. Chodzi o osoby mające naturalny autorytet i posiadające przekonującą wizję tego, czemu warto poświęcać uwagę i zbiorowy wysiłek.
– Czyli rabinów w akcji – podsumował Hanes, a Elke zastanawiała się, czy można tego nauczyć.
– Nauczyć w klasycznym tego słowa znaczeniu – raczej nie. Można pomóc zrozumieć siebie, odkryć własne talenty i najważniejsze: „złapać” kontakt z własnymi uczuciami, emocjami. Taki typ szkolenia nazywany jest coachingiem.
Moi rozmówcy stwierdzili, że chyba nie ma w Izraelu takich szkoleń, może poza elementami programów aktywizacji dla kobiet, które już odchowały dzieci. 
– Czy to za sprawą istnienia instytucji rabina nie szukamy innych dróg wsparcia ludzi w podejmowaniu decyzji? – zastanawiali się na głos. Byli ujmująco otwarci i słuchali w sposób pozwalający na skupienie się. Żywo zainteresowali się kwestią, co właściwie powinno cechować lidera.
– Sądzę, że lider powinien słuchać – powiedziała Elke.
– I mówić ludziom prawdę, również niewygodną – dodał jej mąż.
– Mieć na uwadze długoterminowe i wieloaspektowe skutki różnych działań – dorzuciłam w ramach naszej „giełdy” cech lidera.
– I być blisko wartości, rozumieć, w imię czego działa.
– Przewidywać.
– Umieć rozwiązywać konflikty.
– Uczyć się z doświadczeń przeszłości, dbać o jej pamięć – powiedziała Elke, dzięki czemu wróciliśmy do punktu wyjścia rozmowy. 

JACEK JAKUBOWSKI: – Z twojej opowieści płynie taka teza: historia jest nauczycielką życia. Przeszłość uczy przyszłość. Zastanawiam się, jak to się ma do naszej coachingowej i trenerskiej praktyki wspierania rozwoju liderów. Już psychoanaliza pokazała, że znajomość przeszłości pozwala lepiej zrozumieć, co dzieje się w naszym życiu aktualnie. Umożliwia odkrycie pewnych powtarzających się wzorów wydarzeń, rozwija intuicję i pozwala wniknąć w dynamikę zjawisk społecznych. Mamy tu do czynienia z pewnym typem uczenia się. Na przykład znajomość historii nasz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI