Jestem wnuczką kata

I psychologia jako nauka

Kiedy dowiedziałam się, że moja babcia była konkubiną Amona Götha, poczułam rozczarowanie. Jak można było żyć w obozie koncentracyjnym u boku komendanta? Ale zdałam sobie sprawę, że przecież ja też popełniam błędy, a czasem postępuję nieludzko...- mówi Jennifer Teege.

JENNIFER TEEGE jest córką Niemki i Nigeryjczyka. Gdy miała cztery tygodnie, matka oddała ją do domu dziecka. Potem trafiła do rodziny zastępczej, a w wieku siedmiu lat została adoptowana.
Do siódmego roku kontakt utrzymywała z nią jej biologiczna babcia, Ruth Göth.
Sześć lat temu dowiedziała się, że jej biologiczna matka była córką Amona Götha (zwanego „katem z Płaszowa”), komendanta obozu koncentracyjnego w Płaszowie i likwidatora gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie.
Jennifer Teege przez cztery lata mieszkała i studiowała w Izraelu. Od roku 1999 pracuje jako copywriter w branży reklamowej. Mieszka w Hamburgu, ma męża i dwoje dzieci. Niedawno ukazała się jej książka Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił.

ANDRZEJ LIPIŃSKI: – Miała Pani 38 lat, gdy dowiedziała się, że jest wnuczką jednego z najbardziej znanych oprawców nazistowskich. Czym było dla Pani odkrycie tej rodzinnej tajemnicy?
JENNIFER TEEGE
: – Takie mroczne tajemnice są wyniszczającą siłą... Brak wiedzy na temat własnej historii i prawdziwych źródeł owej tajemniczej otoczki obecnej w moim życiu wywoływał we mnie wewnętrzny dysonans. Czułam, że coś się w moim życiu nie zgadza, choć nie potrafiłam znaleźć konkretnej przyczyny tego przeświadczenia. Zanim odkryłam prawdę, miałam wrażenie, jakbym mieszkała w domu bez drzwi – nie ma jak wydostać się z niego, by dowiedzieć się, co jest na zewnątrz. Odczuwałam nieustanne emocjonalne rozdarcie. Ten wewnętrzny balast objawiał się stanami depresyjnymi.

Prawdę odkryła Pani zupełnie przypadkowo, gdy w jednej z hamburskich bibliotek trafiła Pani na książkę opisującą szczegółowo historię Pani matki i jej ojca, a Pani dziadka – Amona Götha.
– Początkowo byłam w ogromnym szoku. Dowiedziałam się szczegółów z mojego dzieciństwa, o których nie miałam pojęcia. To była pierwsza trauma, z którą musiałam sobie radzić. Podczas pierwszego pobieżnego przeglądania książki informacja o tym, że moja matka jest córką komendanta obozu koncentracyjnego, nie miała dla mnie większego znaczenia. Prawdziwym dramatem w tamtej chwili było dla mnie to, że matka, której brakowało mi przez tyle lat, nagle opowiada o sprawach, które całe życie przede mną ukrywała. Proces konfrontacji z faktami opisanymi w książce – ze zbrodniami popełnionymi przez mojego dziadka – i wynikająca z tego kolejna trauma, nastąpiły z pewnym opóźnieniem. I nawet jeśli było to zaledwie kilka godzin później, to z psychologicznego punktu widzenia jest to długi czas.
Wisząca nade mną przez wiele lat pierwotna trauma rodzinnego tabu i konieczność rozprawienia się z wiedzą o okrucieństwie, za które był odpowiedzialny mój dziadek, to dwa różne aspekty. One z czasem połączyły się, stając się nowym balastem. Ale teraz, kiedy znam całą prawdę, inaczej do niej podchodzę, umiem wpisać ją w moje obecne życie. Wiem, jak bardzo ta rodzinna przeszłość ukształtowała moje życie, jednak dziś już nie ma ona tak niszczącej mocy jak kiedyś. Sama treść tajemnicy nie jest już istotą problemu – z nią prędzej czy później można sobie poradzić.

Ale nazwisko Amona Götha było Pani już wcześniej znane – ze studiów czy chociażby z filmu „Lista Schindlera”? Przeglądając książkę, nie skojarzyła Pani, o kim w niej mowa?
– Naturalnie znałam to nazwisko i oglądałam wiele lat wcześniej „Listę Schindlera”, ale nie pamiętałam szczegółów. Po odkryciu książki potrzebowałam ponad pół roku, żeby otrząsnąć się z pierwszego szoku. W tym czasie nie byłam w stanie zagłębić się w ten temat, nie potrafiłam tego wszystkiego ogarnąć, czułam się zupełnie wyczerpana i odcięłam się od świata. Dodatkowym obciążeniem okazał się obejrzany następnego dnia film dokumentalny o mojej matce
– widziałam ją wtedy po raz pierwszy od niemal dwudziestu lat. W tym filmie pokazano również egzekucję dziadka. Była to tak obezwładniająca dawka emocji, że nie czułam się wtedy na siłach, by rozprawić się z historycznym tłem tamtych wydarzeń.

Odbiór tego tła zmienił się, gdy dowiedziała się Pani, że poprzez historię własnej rodziny jest Pani związana z ówczesnymi sprawcami?
– Dzisiaj spoglądam na ten niechlubny fragment niemieckiej historii z dwóch różnych perspektyw. Początkowo moja wiedza na temat Holocaustu ograniczała się do informacji ze szkolnych podręczników. Potem, gdy studiowałam historię i przez długi czas mieszkałam w Izraelu, mój stosunek do Holocaustu stał się bardziej osobisty. Obecnie jest on jeszcze bardziej intensywny dzięki świadomości, że cała ta historia wiąże się ze mną i moją rodziną. Obie te perspektywy muszę teraz ze sobą pogodzić. Holocaust jest dla mnie otwartym rozdziałem.

Nigdy nie pozn...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI