Miłość w Maroku

inne I

Jak znaleźć miłość tam, gdzie mężczyźni i kobiety żyją w osobnych światach, według zasad, z którymi nie ma dyskusji?
 

Kobieta jest jak daktyl: miękka i słodka. I nie można jej posmakować, choć bardzo by się chciało. Dopiero po zachodzie słońca. W czasie ramadanu mężczyzna stara się nie zbliżać do żony. Rozmawia z nią, nie jest przecież nieuprzejmy – jak o coś pyta, to odpowie, ale woli zbyt długo nie patrzeć. I, broń Boże, nie dotykać. Jeszcze by się na nią rzucił, i po ramadanie.

POLECAMY

Tymczasem nad basenem w Meski męskie głowy i tak zwracają się to w prawo, to w lewo. Co prawda dziewczęta, które wchodzą do wody, mają na sobie długie spodnie i koszulki, ale mokry materiał przykleja się do pośladków. Równie dobrze mogłyby być w kostiumie, myślę. Trwa jednak święty miesiąc. Z szacunku dla Boga nie powinno się epatować nagością. Bo kobiece ciało jest tym, czego głodny mężczyzna pragnie najbardziej, zaraz po wodzie w upalne dni.
Dlaczego nikt nie pomyśli, że męska twarz czy pośladki mogą tak samo rozpraszać kobiety i zakłócić ich religijne myśli?

Strefa mężczyzn

Na placu małego miasteczka Kelaat M’gouna obserwuję inny świat. Gdybym była Marokanką, nie siedziałabym teraz w kawiarni, a właśnie tam. Razem z kobietami z miasteczka tłoczyłabym się na ławce czy murku, pewnie pilnowałabym dzieci, zajadała orzeszki i prażoną kukurydzę. Rozmawiałabym z sąsiadkami i kuzynkami. Albo chodziłabym w tę i z powrotem po placu, zaglądając do sklepów, które w czasie ramadanu otwierane są dopiero wieczorem. O kawiarniach mogłabym zapomnieć. Poza ramadanem mężczyźni spędzają w nich większość dnia.
– A kobiety? – pytam, choć znam odpowiedź.
– W domach – mówi mój przypadkowy rozmówca, siedzący ze mną stolik w stolik.
– Gotują? – drążę.
– Nie wiem. Zajmują się swoimi sprawami.
– Czemu nie mogłyby siedzieć z wami tutaj?
– Bo to strefa mężczyzn – stwierdza po namyśle. – Kobiety zajmują się domem. Kto by gotował i sprzątał, kiedy mężczyźni pracują?
Taka kultura, tłumaczy, ucinając dyskusję, której nawet nie chcę prowadzić. I myślę, że kwestia noszenia czy nienoszenia chusty, o której tak lubi mówić Zachód, to czasem najmniejszy problem. Być może ważniejsze jest to, że w niektórych domach mężczyźni i kobiety jedzą osobno, a dojrzałe figi i chrupiący chleb pojawiają się najpierw na stole w męskim pokoju.
Dwudziestoletni Zack ramadanowe śniadanie je z ojcem i wujem. Ja, jego mama, siostra i dzieci zbieramy się w mniejszym pokoju. Mój kulejący francuski na nic się zdaje, angielski tym bardziej. Moje towarzyszki mówią tylko po arabsku, a mówią coś do mnie bez przerwy. Uśmiecham si...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI