Godzilla i inne stwory

Laboratorium

Z jednej strony przerażają, a z drugiej fascynują. Kolejne filmy o Godzilli wzbudzają niesłabnące zainteresowanie widzów, poszukiwacze potwora z Loch Ness nie ustają w swych trudach. Co nas pociąga w tajemniczych stworach? 

Potwory są ważnymi bohaterami naszej świadomości. Opowiadamy sobie o nich historie, oglądamy filmy i programy telewizyjne. Czasem potwory się zmieniają, na przykład Godzilla z biegiem lat... urosła – w filmie z 1954 roku miała około 50 metrów, a jej najnowsze wcielenie z 2014 roku mierzy trzy razy więcej – aż 150 metrów! Gdyby to był projekt ewolucji, a nie człowieka, taka zmiana zajęłaby tysiąclecia.

POLECAMY

Skąd bierze się popularność podobnych stworów? Dlaczego urastają w naszych umysłach do coraz większych rozmiarów? Badacze, którzy szukają odpowiedzi na te pytania, podkreślają znaczenie potencjalnych zagrożeń, o których wciąż słyszymy – od globalnego ocieplenia, po zniszczenia nuklearne lub inne katastrofy o ogromnym zasięgu. Czy to możliwe, że im większe poczucie zagrożenia, tym większe potwory tworzymy?

Znamy wiele przykładów takiego poznawczego uzewnętrznienia emocji: od Grendela, potwora z poematu epickiego Beowulf, po ogromne, zmieniające kształt Transformery, znane z popularnej serii filmów science fiction. Wydaje się, że te wielkie, budzące grozę i nieraz ohydne stwory stanowią ucieleśnienie naszych lęków. Co więcej, badania prowadzone w ostatnich latach sugerują, iż nasz mózg jest tak skonstruowany, że mamy tendencję do spostrzegania ich. 

Wszędzie twarze

Jeden z dziwniejszych przykładów naszej skłonności do dostrzegania stworów z piekła rodem odkryli naukowcy z University of Queensland. Jak pokazał eksperyment przeprowadzony przez dr. Jasona Tangena i jego współpracowników (patrz „Stwórz potwora”, s. 70), jeśli będziemy patrzeć na zmieniające się szybko pary twarzy, to po chwili zaczną się one groteskowo przeobrażać: szerokie czoło wyda się jeszcze szersze, wąska broda jeszcze węższa, a wykrzywiony nos – garbaty. Nagle zdamy sobie sprawę, że widzimy nie twarze, lecz ich karykatury. Dzieje się tak, ponieważ próbujemy kodować jeden wizerunek względem drugiego. Jednak przetwarzanie dwóch obrazów powoduje zakłócenia – mózg próbuje złożyć napływające dane w jeden spójny obraz, wykrzywiając przy tym nienaturalnie rysy twarzy.

Plamka ślepa, czyli miejsce na siatkówce pozbawione fotoreceptorów, też może przyczynić się do powstawania dziwacznych zniekształceń: za jej sprawą możemy na przykład „zobaczyć” ciało bez głowy.

Tymczasem okazuje się, że nasz mózg jest szczególnie wrażliwy na widok twarzy – dostrzegamy je nawet tam, gdzie ich nie ma. Złudzenie to, nazywane pareidolią (patrz słowniczek, s. 72), Carl Sagan tłumaczył już w 1965 roku, odwołując się do ewolucji – zdolność ta była bardzo ważna dla przetrwania. W końcu dostrzeżenie wrogiego oblicza w ciemności może się okazać kwestią życia i śmierci.

Jeśli jednak dany obraz wydaje się przedstawiać twarz, ale jest w nim coś dziwnego, coś, co kłóci się z naszym wyobrażeniem typowej twarzy, wówczas umysł otwiera swoistą puszkę Pandory: z pamięci wydobywają się czaszki, istoty pozaziemskie, złowrogie upiory. Takie i inne stwory bywają dostrzegane na różnego rodzaju powierzchniach – stąd na przykład doniesienia o twarzach na Marsie, które pojawiły się w mediach w latach 70. ubiegłego wieku. 

Pająki i głębinowe stwory 

Bardzo ważnym aspektem przetwarzania informacji wzrokowych jest spostrzeganie wielkości. Tu także zdarza nam się nieraz bardzo pomylić. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w łódce – jeśli dostrzeżemy pod wodą jakieś stworzenie, może nam się wydawać, że znajduje się ono dalej niż w rzeczywistości. Okazuje się, że ludzie mają problem z precyzyjnym określeniem odległości, nawet jeśli stworzenie, na które patrzą, jest na wprost nich. Jednak w przypadku „spotkań” z wielkimi morskimi zwierzętami albo „głębinowymi potworami” świadkowie, którzy widzieli je z łódki lub wody, mówią zwykle o odległości mniejszej niż 200 metrów. 

W percepcji wielkości znaczenie może mieć także strach przed określonym stworzeniem. Tak jest na przykład w przypadku osób cierpiących na arachnofobię – im bardziej się boją, tym większy wydaje im się pająk.

Natomiast dzieci tuż po Halloween rysują większe czarownice niż w innych okresach – choć w tym wypadku decydującą rolę odgrywa raczej podekscytowanie niż strach. 

Naukowcy wskazują również inne przyczyny błędnego określania wielkości. Na przykład to, jak dobrze ocenimy kontur czy krawędź jakiegoś przed...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI