Dzieci są najważniejsze

Ja i mój rozwój Praktycznie

Patrzyłem na grupę złożoną z dzieci od 3. do 6. roku życia i nie mogłem się nadziwić. Widziałem pełną współpracę, wzajemną pomoc, harmonię indywidualnych i grupowych działań.

Dariusz Kuźma: W jaki sposób poznał Pan system wychowawczy Marii Montessori?
Alexandre Mourot: Gdy przyszła na świat moja córka, zacząłem zastanawiać się, co mogę zrobić, żeby być jak najlepszym ojcem. Nieustannie z nią przebywałem, obserwowałem kolejne fazy rozwoju. Byłem zachwycony jej rozwojem. Kiedy miała 3 lata, zacząłem sprawdzać formy edukacji w przedszkolach. Tak natrafiłem na książki i artykuły na temat metody Montessori i po jakimś czasie zakochałem się w jej założeniach! Brzmi to może nieco patetycznie, ale nie znajduję lepszego określenia.

Powiedział Pan, że dopiero „po jakimś czasie” zakochał się w tej metodzie. Co sprawiło, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia?
Początkowo nierealne wydawały mi się założenia, jakie Maria Montessori opisała w swoich pracach. Choćby takie, że dzieci są w przedszkolu ciche i spokojne, w pełni skoncentrowane na tym, co robią. Że rozumieją potrzebę zachowania dyscypliny i same jej pilnują. Według Montessori niektóre czterolatki potrafią dodawać, odejmować, mnożyć. Krótko mówiąc, z radością podchodzą do matematyki. Pomyślałem, że brzmi to wspaniale, ale nie może być prawdziwe. Zacząłem jednak rozmawiać z francuskimi praktykami i pedagogami Montessori prowadzącymi grupy kształcące wedle tej metody. Miałem też okazję trafić do prawdziwej montessoriańskiej grupy. Właśnie wtedy zrozumiałem, że słowa Marii Montessori to nie czcze przechwałki, tylko prawda.

Dzieci rzeczywiście były ciche, spokojne i zdyscyplinowane?
Tak. Patrzyłem na grupę złożoną z dzieci od 3. do 6. roku życia i nie mogłem się nadziwić. Widziałem pełną współpracę, wzajemną pomoc, harmonię indywidualnych i grupowych działań. Wyczuwałem pozytywne emocje płynące od tych dzieciaków.

To wtedy powstał pomysł na film dokumentalny „Pozwólmy nauczać dzieciom”, opowiadający o różnych aspektach pedagogiki Montessori?
Uznałem, że taki film będzie nie tylko ciekawym wyzwaniem, ale może też przynieść wiele dobrego. Chciałem pokazać, czym jest metoda Montessori w praktyce, gdyż ludzie wciąż źle rozumieją jej założenia. Nie wszystkie grupy nazywane montessoriańskimi są prowadzone wedle wszystkich wytycznych Marii Montessori, więc wyszukałem taką wzorcową. Na północy Francji odkryłem przedszkole Christiana Maréchala. On i rodzice dzieci wyrazili zgodę, żebym sfilmował codzienne życie placówki. Przez pierwsze dni obserwowałem wszystko uważnie, ale starałem się trzymać nieco z boku, żeby nie zaburzać rytmu grupy i poszczególnych dzieci. Dopiero gdy dzieci się ze mną oswoiły, zacząłem chodzić po sali, rozmawiać z nimi. Potem zrobiłem mnóstwo zdjęć, a dopiero na koniec użyłem kamery. W ciągu czterech tygodni doświadczyłem wielu pięknych rzeczy. Wcześniej wydawało mi się, że trzylatki głównie rysują obrazki i bawią się zabawkami. U Maréchala zobaczyłem, jak poprzez zabawę poznają różne aspekty życia codziennego. Przelewały wodę z naczynia do naczynia, sprzątały pomieszczenie, chodziły wzdłuż namalowanych linii, wycinały nożyczkami itd. Wszystkie były uśmiechnięte. Zrozumiałem też, że muszę poznać tę metodę dogłębnie. Zrobiłem międzynarodowy kurs metody Montessori i mogę zajmować się grupami dzieci od 3 do 6 lat.

Wspomniał Pan, że nie wszystkie montessoriańskie grupy odpowiednio wykorzystują tę metodę. Co to znaczy?
Bardzo ważne jest nastawienie i doświadczenie nauczyciela, np. Christian M...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI