Czasy ultracharyzmy i permanentnego wnerwa

Tomasz Kozłowski

Żyjemy w XXI wieku. Mamy to szczęście, że zaliczamy się do najbogatszych kilku procent ziemskiej populacji. Rzadko musimy trapić się upokarzającą prawdą, że statystyczny Ziemianin jeśli nie jest po prostu biedny, to z pewnością jest biedniejszy od nas.

Nastał czas, w którym po tej stronie świata żyje się wcale nieźle. Piszę ten tekst w pociągu, mając stały dostęp do Internetu, w trakcie wcale komfortowej podróży. Teoretycznie – bajka. A jednak nic nie świadczy o tym, że ludzie są szczęśliwsi. Pierwsze z brzegu badania dotyczące skali depresji wśród młodzieży wbijają w fotel. Coś nie gra. W świecie ustawicznej konsumpcji, w naszym świecie, szczęścia nie przewidziano. Przewidziano permanentny wnerw. Daleko nie trzeba szukać.

Pamiętam swoje osłupienie, gdy pewnego wieczora TVN-owskie Fakty poinformowały mnie o świni biegającej po wiejskiej szosie. Przywykłem już do para-kabaretowych materiałów Macieja Mazura i Pawła Abramowicza wieńczących cowieczorne wydanie programu. Tym razem jednak – odniosłem wrażenie – osiągnięto nową, emergentną jakość. Relacja obejmująca reakcję stosownych służb i komentarze gapiów nie stanowiła żadnego odniesienia do społeczno-politycznej rzeczywistości, w czym wspomniani wcześniej na ogół celują. Ot, biega świnia, śmiesznie jest. Mało tego, wątek doczekał się sequela, miał bowiem swoją drugą odsłonę. Już tego samego wieczora rozhulał się internet, który społecznościówkowymi kciukami tak wspomnianą świnię zalubił, że trzeba było o tym naród ponownie poinformować. News pożył własnym życiem, wykwitając fanklubami świni powstającymi to tu, to tam. Dziś już pewnie niewielu o tym wydarzeniu pamięta. Nieważne. Tak było. Tę świnię naprawdę hołubiło wielu.
Stosunkowo niedawno internet żył czym innym, krótko, acz intensywnie. Angelika Fajcht, niedoszła Top Model usłużyła gitarowym wsparciem wokalistce, niejakiej Patty, w popularnym programie śniadaniowym. Wsławiła się tam brawurową, niewzruszoną postawą, a od nietykanej niemal gitary odwracać uwagę miały niebotycznie długie nogi i świetnie rozpoznawalny biust. Chwilę po tym obserwować można było już wysyp stosownych memów pokpiwających z braku umiejętności gry, choć bardziej naigrywano się chyba z żenującego poziomu programu, który podobny występ zatwierdził i wyemitował. Playback i pojawienie się osób nie mających żadnego p...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI