Uczciwa kłótnia małżeńska

Wstęp

Kłótnie w małżeństwie są czymś normalnym i nieuniknionym. Pojawiają się, bo jesteśmy różni. Są okazją, by się lepiej poznać. Jak się kłócić? Najważniejsze, by nie przerwać kontaktu w momencie wybuchu.

W jakimś momencie dostrzegasz, że coś się zmieniło. Znane ci zachowanie żony budzi w tobie niepokój lub złość. Może to być określony sposób poruszania się lub ton głosu. Wyczuwasz u niej pewne rozdrażnienie lub niecierpliwość. Jednym słowem „coś wisi w powietrzu”. A ona zwracając się do ciebie, używa oficjalnej formy twego imienia. Słyszysz: „Kszysiek co z kolacją” zamiast „Krzysiu zrób kolację”. Nie pasuje ci ten ton. Początkowo dziwisz się, potem zaczyna cię to denerwować. Najchętniej odpowiedziałbyś złośliwie, aby pokazać, że czujesz się dotknięty. Powstrzymujesz się jednak. To, co się dzieje, traktujesz jako zwiastun nadciągającej kłótni. Chcesz jej uniknąć. Dlatego starasz się owe „Krzysiek co z kolacją” zrozumieć jako prośbę, a nie pretensję. Zastanawiasz się: „O co jej chodzi? Z jakiej racji to ja mam robić kolację?” Nie znajdujesz żadnego powodu, dla którego żona może być zła na ciebie. Postana-wiasz przeczekać.

Mijają godziny i nic się nie zmienia. Ton głosu żony i jej uwagi: „Ty nic nie robisz w tym domu” lub „Ja muszę o wszystkim pamiętać” sprawiają, że zaczynasz się czuć pokrzywdzony. Obserwujesz w sobie i u niej narastanie napięcia. Przypominają ci się chwile, gdy czułeś się podobnie, gdy bardzo się starałeś, a żona tego nie zauważała. Narasta w tobie poczucie bycia nierozumianym, niedocenionym. Myślisz: „Jak ona może mnie tak traktować. Przecież tyle rzeczy robię. Gdyby nie ja to...”. Atmosfera zaczyna gęstnieć. Aż w pewnym momencie następuje wybuch. Podniesiony ton głosu, nerwowe gesty, krzyki, płacz albo raniący do żywego spokój. Obwiniane się, wzbudzanie poczucia winy.

„Moja żona... – opowiadał mi pewien pacjent – ...kiedy się kłócimy często mówi, że mnie nienawidzi, że żałuje, że za mnie wyszła. Z ironią wskazuje podobieństwa w moim zachowaniu do zachowań mojej matki. W końcu mówi: »Idź do swojej mamusi, dobrana z was para«.

Ale najgorsze jest to, że w najbardziej ostrym momencie kłótni żona ubiera się i mówiąc: »Dobra, skoro tak, to ja wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę...« wychodzi z płaczem z domu. To stawia mnie w trudnej sytuacji. Z jednej strony potworna złość. Z drugiej żal i poczucie winy. Ta mieszanka uczuć sprawia, że nie potrafię ani powiedzieć, rób co chcesz, ani ubrać się i pobiec za żoną”.

Wyrzucenie z siebie nagromadzonych negatywnych emocji powoduje pewną ulgę i uspokojenie. Kiedy krzyczymy na siebie, to chcemy powiedzieć sobie coś ważnego. Ginie to jednak gdzieś w potoku złośliwości. Z pewnością nie pamiętasz wszystkiego co mówiła do ciebie żona, za bardzo byłeś skupiony na swoich uczuciach. A to, co usłyszałeś, było dla ciebie n...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI