Rozumiemy się. Jak patrzeć i słuchać, żeby zobaczyć i usłyszeć

Materiały PR

KSIĄŻKA DOSTĘPNA Z CZĘŚCIĄ NAKŁADU LIPCOWYCH CHARAKTERÓW ORAZ W NASZEJ E-KSIĘGARNI

POLECAMY

Razem w szklance
Zwykle przywiązujemy większą wagę do mówienia. Tego – przemawiania, przekonywania, ubierania myśli w słowa – uczymy się na specjalistycznych kursach. Wszyscy mówią, ale niewielu zdaje się naprawdę słuchać. Słuchanie wydaje się nam proste, kojarzymy je bowiem z biernym odbiorem.

Tymczasem niełatwo jest kogoś wysłuchać, bo trzeba dać mu priorytet. Uznać, że jest ważniejszy od nas. Poruszyć w sobie jakąś część zainteresowaną jego światem. Poświęcić uwagę jego uczuciom, jego sposobowi widzenia rzeczywistości. Dawać mu emocjonalne odzwierciedlenie.

Podstawową barierą w słuchaniu jest to, że często nie chcemy słyszeć niczego poza tym, co sami myślimy. Odmienne zdanie mogłoby wywołać trudny do zniesienia dysonans i musielibyśmy zmienić coś w naszym sposobie myślenia. Wolimy tego uniknąć, dlatego nie zadajemy pytań, tylko prowadzimy niekończący się monolog albo nie słuchamy odpowiedzi.
Bycie wysłuchanym to prawdziwie leczące duszę doświadczenie, w którym rozmówcy otwierają się na siebie nawzajem.

Wytwarza się wtedy jakaś trzecia jakość, która przemienia każdą z osób. W głębokiej i prawdziwej rozmowie granice pomiędzy mówiącym i słuchającym zacierają się, zdania płyną, wynikają z siebie wzajemnie. Nie ma już znaczenia, co i przez kogo zostało powiedziane. Kiedy ludzie mówią, że rozumieją się bez słów, często mają na myśli właśnie ten stan intymnej bliskości, który zdarza się w relacji z ważnymi dla nas i naprawdę bliskimi ludźmi. Myśli swobodnie przepływają, a przestrzeń kontaktu wypełnia się czymś ulotnym. Z takiej rozmowy wychodzimy umocnieni i szczęśliwi. Przez chwilę byliśmy dla kogoś całym światem i ktoś dla nas był przez moment światem. Pewna reporterka zapytana, jak przekonuje ludzi, by opowiadali jej o bardzo osobistych sprawach, powiedziała, że stosuje technikę szklanki: wyobraża sobie, że ona i jej rozmówca wpadli do szklanki, są w niej razem i nikt ani nic poza tym miejscem kontaktu nie istnieje.
(...)

Spotkanie kosmosów
Pozostaje wreszcie kwestia naszej wewnętrznej komunikacji, porozumiewania się z samym sobą. Opowieść, jaką mamy na swój temat, i sposób, w jaki sami się do siebie zwracamy, wyraża głębokie uczucia wobec siebie. Ujawnia się w tym, jak reagujemy na własne sukcesy lub niepowodzenia oraz na reakcje innych ludzi wobec nas. Ta wewnętrzna narracja towarzyszy nam stale, choć rzadko ją sobie uświadamiamy. Bywa „przebiegła”, potrafi spędzać sen z powiek, jest też źródłem przekonań o tym, co w życiu możemy, a czego nie. Determinuje więc nasze wybory i tym samym może nas ograniczać lub otwierać na życiowe możliwości.

Nick Vujicic, znany mówca motywacyjny i kaznodzieja, przyszedł na świat bez rąk i bez nóg. W książce Niepowstrzymany pisze, jak wielkie znaczenie w jego życiu odegrała miłość rodziców i to, że w niego wierzyli. Traktowali go jak inne swoje dzieci i zachęcali do próbowania nowych działań, do podejmowania ryzyka. Dzięki temu czuł, że mimo ograniczeń fizycznych jego możliwości i życiowy potencjał są tak naprawdę nieograniczone. Nawet w momentach bolesnych i trudnych – kiedy doświadczał odrzucenia przez rówieśników, kiedy tracił wiarę, że może być kochany i założyć rodzinę, kiedy myślał o samobójstwie – wiara rodziców była jego płaszczem ochronnym.

Co mają jednak zrobić ci, którzy nie mieli w życiu tyle szczęścia? Jak pracować nad zmianą wewnętrznej narracji? Służy temu psychoterapia.

Prawdziwe porozumienie jest próbą otwarcia się na drugiego człowieka i odsłonięcia przed nim swojego wewnętrznego świata. Nasz kosmos spotyka się wtedy z kosmosem drugiej osoby i w tej przestrzeni odbywa się przemiana. Niepewność jest jej immanentną częścią, bo gdy spoglądamy poprzez czyjeś oczy i słowa do serca bądź duszy drugiej osoby, dotykamy jej tajemnicy. Możliwość komunikowania się ze sobą jest prawdopodobnie jednym z najbardziej wyjątkowych i cennych darów, w jakie zostaliśmy wyposażeni. Żaden inny gatunek nie ma zdolności korzystania z symbolicznej funkcji języka. Możliwość posługiwania się symbolami otwiera przed nami wszechświat znaczeń i pojęć, dzięki którym kul- tura – będąca także formą komunikacji – staje się dostępna.

Czy można zmarnować tę szansę? Utknąć na mieliźnie obaw, stereotypów i rutyny, pozbawić się światów wokół nas, pozbawić swój wewnętrzny świat tego, co go dopełnia...

Martyna Goryniak

***

Ja jestem w porządku, ty jesteś w porządku

Chcesz być dobry dla innych? Zadbaj o dobre relacje z samym sobą. Bez rozumienia i akceptowania siebie trudno będzie ci zrozumieć prawa innych i uszanować ich granice. Jak nauczyć się asertywności?

Asertywność często kojarzy się przede wszystkim z umiejętnością mówienia „nie”, ale takie potoczne rozumienie asertywności bardzo ją zubaża. Asertywność to również umiejętność przyjmowania informacji pozytywnych, udzielania pochwał innym, zdolność rozumienia i wyrażania emocji, reagowanie na krytykę i atak, wyrażanie oczekiwań. Wiąże się z poszanowaniem praw drugiego człowieka i naszych własnych – pomaga zatem nie tylko zachować dobre relacje z innymi, ale także realizować swoje cele życiowe.

Dobrzy dla siebie
Kiedy podczas warsztatów i treningów asertywności podkreślam, jak ważne jest bycie dobrym dla siebie, wiele osób uśmiecha się sceptycznie. Taka postawa kojarzy im się z egoistą, który myśli głównie o sobie, odmawia pomocy innym, dba tylko o własne interesy. Nic bardziej mylnego. Postawa egoistyczna odzwierciedla przekonanie: „ja jestem w porządku, ty nie jesteś w porządku”, i zwykle wiąże się z agresją wobec innych. Postawa asertywna zaś to przekonanie: „ty jesteś w porządku, ja również jestem w porządku”. Szanujemy prawa innych osób, ale dajemy je także sobie. Gdy pytam moich klientów, czy uznają prawo do popełniania błędów, zwykle twierdzą, że tak. W dalszej rozmowie okazuje się jednak, że są o wiele bardziej wyrozumiali dla innych niż dla siebie – „moja siostra/mój szef/moje dziecko może się mylić, ale nie ja!”.

Brak sukcesów, pomyłki, uleganie słabościom powodują, że tracimy do siebie cierpliwość, strofujemy się w myślach, karzemy niepochlebnymi zdaniami na swój temat: „Jak zwykle musiałem coś schrzanić”, „Jestem beznadziejna, wciąż popełniam te same błędy”. Traktując się w ten sposób, odbieramy sobie nadzieję i energię, skupiając się na niepowodzeniach, tracimy z pola widzenia nasze mocne strony. Asertywna postawa oznacza wspieranie siebie, dodawanie sobie otuchy, docenianie swoich sukcesów, stawianie sobie wymagań adekwatnych do możliwości.

Świadome kierowanie swoim wewnętrznym monologiem w taki sposób, by być dla samego siebie pomocnym, to umiejętność, której można się nauczyć. Bez niej trudno być naprawdę asertywnym, także wobec innych.

Adriana Klos

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI