REKLAMA I EROTYKA

Wstęp

Wykorzystywanie seksu i erotyki w reklamie jest bardzo ryzykowną strategią. Czasami może pomóc, ale wielokrotnie szkodzi produktowi – twierdzi DOMINIKA MAISON.

Erotyka i symbole seksualne często pojawiają się w reklamach. Zdaniem wielu twórców i odbiorców reklamy pomagają one zwiększyć jej skuteczności, czyli wpływają na wzrost zainteresowania produktem i wzrost chęci jego posiadania. Czy jest tak rzeczywiście?

Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, warto się zastanowić nad różnorodnością bodźców erotycznych w reklamie. Przybierają one bowiem rozmaite formy: od bardzo subtelnych do wręcz wulgarnych. Bodźcem erotycznym może być ton głosu, sposób zachowania aktorów lub samo hasło reklamowe. Chyba najczęściej spotykanym bodźcem tego rodzaju jest atrakcyjna modelka, często zachowująca się w sposób erotycznie prowokujący. Stosując tę metodę oddziaływania, twórcy reklam wychodzą z założenia, że wzbudzone w odbiorcach pożądanie kobiety przełoży się na pożądanie produktu. Tak oczywiście może się zdarzyć, jednak istnieje również ogromne ryzyko, że modelka wzbudzi tak duże zainteresowanie samą sobą, że widz całkowicie zapomni o reklamowanym towarze. Podobna możliwość odwrócenia uwagi od produktu jest typowa dla wielu innych formalnych sposobów oddziaływania stosowanych w reklamach, takich na przykład, jak humor czy przebojowa muzyka, które niestety często stają się dystraktorami. Wyniki badań pokazują, że obecność rozebranej modelki ułatwia zapamiętanie reklamy, jednak zazwyczaj nie pomaga (czasami wręcz przeszkadza) w zapamiętaniu przekazu reklamowego i propagowanej marki. Ciekawe również, że seksowna kobieta występująca w reklamie przyciąga uwagę zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Tłumaczy się to tym, że prawdopodobnie efekt przyciągania uwagi wzbudza nie tyle seksowność, co raczej...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI