Gdy ona się wzrusza, a on wzrusza ramionami

Na temat Otwarty dostęp

Dla niej za głośno, dla niego całkiem cicho, ona płacze na reklamach, on nie zwraca na nie uwagi. Albo odwrotnie – to on ścisza, kiedy ona chciałaby głośniej, on się wzrusza, a ona wzrusza ramionami. Jak nawigować złożoną rzeczywistością, gdy różnimy się wrażliwością? Jak dbać o siebie, kiedy czujemy bardziej?

W minionym roku – roku tak dziwnym, że aż doczekał się ksywy ZOZO – odkrywałam co rusz, jak wiele fajnych rzeczy składało się na moją przedpandemiczną codzienność. Na czołowych miejscach długiej listy tego, za czym – jak się okazało – tęskniłam, były nie tylko spotkania z przyjaciółmi i rodziną, ale też niezakryte twarze obcych ludzi, podróże i pokoje hotelowe. No i oczywiście – knajpy! Na mało co czekałam tak bardzo, jak na otwarcie kawiarnianych ogródków i gwar ludzkich głosów.

Kiedy pierwszy raz po tak długiej przerwie usiadłam w takim ogródku, poczułam, że coś wróciło na swoje miejsce. Prawie wszystkie stoliki były zajęte, poza jednym, tuż koło mojego – ale już po minucie usiadła przy nim para i z gwaru wyłowiłam ich głosy. Strasznie głośno – powiedziała ona. Nie, dlaczego? – nie zgodził się on. Muzykę za głośno puszczają – uparła się. Ja prawie nie słyszę – uparł się i on. Masakra! – powtórzyła. No co ty – powiedział on i było jasne, że ta ostatnia wymiana piłek kończy ten krótki mecz. Po chwili kątem oka zobaczyłam jeszcze, że kiedy on wystawia twarz do słońca, ona wkłada ciemne okulary.

POLECAMY

Zaczęłam to oczywiście młócić w głowie (być może inni psychologowie i psycholożki umieją zatrzymać tę wszystko analizującą maszynkę, ja ciągle jeszcze nie umiem i w gruncie rzeczy wątpię, żebym kiedyś miała się nauczyć). Mimika mojej kawiarnianej sąsiadki była miękka, żywa, mimika jej partnera – jakby bardziej twarda i bardziej skąpa. Miałam pewność, że przez chwilę jestem sąsiadką pary, w której kobieta to osoba wysoko wrażliwa, a facet – przeciętnie wrażliwy. I takich par – pomyślałam sobie – zaprzęgając do roboty swoje kulejące moce matematyczne – jest w Polsce dobrych parę milionów, no bo jeśli wysoko wrażliwych jest 15–20% i dwoje na troje wejdą w związek z osobą nie WWO to…

Zamiast autokorekty – szacunek dla siebie

Po pierwsze, wierzę, że warto uszanować swoją wysoko wrażliwą kondycję. Ale łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Nawet jeśli teoretycznie nie mamy nic przeciwko swojej wysokiej wrażliwości, w praktyce po latach albo dziesięcioleciach, kiedy to człowiek nasłuchał się o tym, że „przesadza”, „wydziwia”, „histeryzuje”, „przekombinowuje”, „niepotrzebnie przeżywa” albo w najbardziej łagodnym wydaniu – jest „nadwrażliwy”, kiedy się tych określeń nazbiera spory worek, nie tak łatwo opowiedzieć sobie inną historię. Ta inna historia – historia o wysokiej wrażliwości, a nie nadwrażliwości – byłaby historią o pewnego rodzaju oprogramowaniu obadanemu przez neurologów i psychologów.

Elaine Aron, autorka kluczowej książki Wysoko wrażliwi, podsumowała tę kondycję, mówiąc o czterech elementach: głębi przetwarzania, uleganiu przebodźcowaniu, reaktywności emocjonalnej i empatii, a wreszcie – uwrażliwieniu zmysłowym. Moja kawiarniana sąsiadka uznała muzykę za zbyt głośną, ponieważ naprawdę słyszała ją jako głośniejszą niż jej partner.

Odnalazłszy się w tym opisie (można się upewnić, robiąc jakikolwiek test online), stajemy na rozdrożu: kłócić się z tym czy uszanować to w sobie? Wkurzać się na siebie samego czy zastanowić się, jak zadbać o swoją codzienność – teraz, kiedy mam już ramę teoretyczną i nazwę na to, co do tej pory było dla mnie samej pewną enigmą?

W moim doświadczeniu zgoda na siebie samego i szacunek dla swojej osobowości, w tym osobliwości, nie jest aktem jednorazowej decyzji, a raczej...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI