Coś większego niż my sami

Mózg i umysł Praktycznie

Świadomość czasem może wyjść poza ego i pozwolić nam spojrzeć na coś z wyższego poziomu. Jeżeli się na niego wzniesiemy, to, co się dzieje na zewnątrz, przestaje mieć znaczenie, bo wszystko, co nam potrzebne do szczęścia, mamy już w sobie.

 

POLECAMY

Dorota Krzemionka: Sofia, obywatelka Arabii Saudyjskiej, rok temu dostała indeks krakowskiej AGH. Potrafi naśladować gesty, prowadzić rozmowy na zadany temat, udzieliła już kilku wywiadów. Jest androidem. Czy takie urządzenia zyskają kiedyś świadomość?
Piotr Suffczyński: Moim zdaniem nie, choć ich działanie może przypominać zachowania osoby świadomej.

Dlaczego nie?
Aby to wyjaśnić, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest świadomość. Są na ten temat różne teorie. Mnie podoba się teoria zintegrowanej informacji, zaproponowana przez psychiatrę i neurobadacza Giulia Tononiego i jego współpracowników z University of Wisconsin-Madison. Zakłada ona, że miarą świadomości jest integracja informacji, czyli liczba zróżnicowanych stanów i synergii między nimi.

Przecież komputery przetwarzają informacje, potrafią rozpoznać twarze i przewidzieć, jak ktoś będzie wyglądać za 20 lat.
Ale nie mają możliwości integracji informacji. Nie chodzi o sumowanie krok po kroku kawałków informacji i wykonywanie kolejnych obliczeń – tak mózg nie działa. Jest w nim gęsta sieć połączeń i dzięki temu możliwa jest integracja, która polega na tym, że informacje w układzie są połączone i oddziałują na siebie nawzajem. Komputer może mieć większą niż nasz mózg zawartość pamięci i szybciej przetwarzać informacje. Ale zdjęcia, jakie przechowuje, są dla niego bez znaczenia, bo między nimi nie ma żadnych połączeń. Natomiast u nas, jeśli to są zdjęcia naszych bliskich, uruchamiają sieć połączeń. Dzięki niej tworzy się znaczenie. Patrzymy na zdjęcie naszego dziecka jako noworodka, potem przedszkolaka, w końcu nastolatka i bez trudu rozpoznajemy naszego syna czy córkę, pojawiają się wspomnienia. Dla komputera są to odrębne postacie, może nawet rozpoznać ich kształt, ale nie wie, że to ta sama osoba i co nas z nią łączy. Nasz mózg tworzy tę informację automatycznie, w oparciu o gęstą sieć zależności. A im gęstsza sieć, tym większe znaczenie.

Z teorii integracji informacji, zaproponowanej przez Tononiego, wynika wzór na poziom świadomości, czyli wartość Φ. Ale nie można jej policzyć. Dlaczego?
Bo liczba stanów, jakich możemy doświadczać w każdym momencie, jest ogromna. Co więcej, te stany oddziałują na kolejne, i wzajemnie, w efekcie liczba kombinacji jest wprawdzie skończona, czyli policzalna, ale tak wielka, że i najszybsze komputery nie byłyby w stanie jej policzyć, nawet w przypadku mózgu robaka.

Tym bardziej 80 miliardów komórek naszego mózgu daje nieskończoną liczbę połączeń…
Praktycznie tak. I z tych połączeń powstaje świadomość. Gdy pewne obszary mózgu są wyłączone, np. z powodu udaru, świadomość jest upośledzona.

Jak pisze neurobiolog Christof Koch, nie tylko w mózgu, ale też w skałach czy w chmurach cząsteczki oddziałują na siebie, nawet w przypadku atomu wodoru wartość Φ określająca poziom świadomości jest niezerowa. Mamy tu do czynienia z panpsychizmem, zakładającym, że zwierzęta, a także obiekty nieożywione mogą zyskać formy świadomości.
A dlaczego by nie? Nauczyliśmy się myśleć, że świadomość wyróżnia nas z tego świata. Ale przecież rośliny pamiętają, gdzie było słońce, i tam się kierują, reagują też na ludzi. Może nie tylko my jesteśmy obdarzeni samoświadomością. Wystarczy, że jakiś obiekt ma w sobie połączenia pozwalające zwrotnie, nie tylko liniowo, scalać informacje. W tym sensie komputer nie ma świadomości, ale Internet – sieć komputerów, które na siebie oddziałują, wymieniają się informacjami i wywierają na siebie wpływ – może zyskać jakąś świadomość, a przynajmniej teoria Tononiego tego nie wyklucza.

I może zacząć decydować za użytkowników, w jakim kierunku potoczy się przetwarzanie informacji? Albo się wyłączyć?
Teoretycznie jest możliwe, że powstanie coś, co przypominać będzie naszą inteligencję, ale myślę, że nie doczekamy tego ani za naszego życia, ani za życia naszej planety. Myśmy długo ewoluowali, by osiągnąć taki poziom świadomości, jaki mamy. I nadal ewoluujemy. Nie ma szans, żeby sieć komputerów przeskoczyła tysiące lat ewolucji. I nagle zadecydowała, że się odłącza. Musiałaby jeszcze zawierać jakiś mechanizm plastyczności, czyli adaptacji do zmieniających się warunków.

Pozwalający jej wyjść poza algorytmy działania…
I tworzyć własne. Do pewnego stopnia komputery zyskują takie możliwości, już teraz niektóre działają według algorytmów genetycznych lub same się uczą na podstawie zgromadzonych wcześniej danych. Ale my mamy jeszcze coś, czego w komputerach póki co nie ma – mianowicie chęć przetrwania. To motor ewolucji, bez którego życie nie przetrwałoby. Na razie nie widzę w komputerach czegoś, co by je napędzało i skłaniało do zabezpieczania się przed niebezpieczeństwem. To raczej scenariusze filmów science fiction. Ale na pewno warto sobie takie pytania zadawać.

A po co w ogóle nam świadomość, skoro większość naszych spostrzeżeń, emocji i zachowań jest zarządzana przez wyspecjalizowane moduły, do których nie mamy świadomego dostępu? W jakimś sensie samo się myśli i czuje, samo się wybiera i, co więcej...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI