Kiedy nastolatek wkracza w dorosłość wiele zyskuje, ale także wiele traci. Życie staje się bardziej skomplikowane, bo okazuje się, że pomiędzy „lubię” i „nie lubię” jest jeszcze, wielka jak ocean, przestrzeń emocji i postaw.
Kiedy nastolatek wkracza w dorosłość wiele zyskuje, ale także wiele traci. Życie staje się bardziej skomplikowane, bo okazuje się, że pomiędzy „lubię” i „nie lubię” jest jeszcze, wielka jak ocean, przestrzeń emocji i postaw.
Coraz częściej osiadamy w wielkich miastach i dostosowujemy nasz rytm do ich zgiełku. Nieustannie dążymy do rozwoju cywilizacji i technologii, przez co żyjemy w pędzie, hałasie, korzystamy z nowoczesnych rozwiązań… Ale gdy przychodzi wieczór i zmęczenie, pojawia się potrzeba zwolnienia. Czy to nie wydaje się ciekawe, że wielu z nas odczuwa pragnienie obcowania z naturą mimo tak różnorodnych życiowych preferencji?
Uciekają do niej od cyfryzacji, od pędu świata racjonalnego do bólu. Szukają magii spokoju, równowagi, oczyszczenia z duszącej cywilizacji. Szeptucha chce im to wszystko dać. To życiowa misja jej starej duszy. Pomaga się podnieść tym, którzy padli pod ciężarem oczekiwań rodziców, partnerów, społeczeństwa. Pomaga im się odnaleźć i odszukać drogę zgodną z ich własnymi pragnieniami.
Z tęsknoty za dawną wioską powstają kręgi kobiet, które w odróżnieniu od warsztatów rozwojowych nie są nastawione na jakiś konkretny cel, tylko pozwalają na niespieszne bycie kobiet w swoim gronie. Co nam daje bycie w kręgu?
„Stare afrykańskie przysłowie mówi, że o tym, czy dach został dobrze położony, przekonasz się dopiero wtedy, gdy przyjdzie deszcz”. (Glenn R. Schiraldi, Siła rezyliencji)
Gdy nadchodzi zima, podejmujemy różne działania, by zadbać o swój komfort i bezpieczeństwo, zabezpieczając się przed mrozem czy śniegiem. Czy równie chętnie decydujemy się na konkretne kroki, by zawczasu zatroszczyć się o dobrostan swojego ducha, wzmacniając naszą psychiczną odporność przed nadchodzącymi wyzwaniami – zarówno tymi codziennymi, jak i nagłymi, kryzysowymi?
Cień to dzika, zdolna do destrukcji część, jaka jest w każdym z nas, a której nie chcemy w sobie widzieć. Jeśli jednak odwracamy się od niej, odsuwamy ją od siebie, ona zaczyna nad nami panować, popychając nas do niszczenia innych lub siebie. Dopóki się z nią nie spotkamy, nie będziemy w stanie żyć w pełni i prawdziwie kochać.
Większość z nas uważa, że zna siebie dobrze. Przecież wiemy, co lubimy, jakie mamy oczekiwania, plany, marzenia, czego pragniemy. Ale czy na pewno? Często tak nam się wydaje, choć nigdy się nad tym nie zastanawiamy. Nie mamy wprawy w poznawaniu siebie, nikt nas tego nie uczy.
Zbudowanie dobrego i udanego związku od podstaw jest dla większości z nas bardzo trudnym wyzwaniem. Chociaż od małego obcujemy z różnymi ludźmi, żyjemy w mniejszych lub większych grupach społecznych, to są to zupełnie inne relacje niż ta miłosna i partnerska. Nikt nas nie uczy, jak rozmawiać z drugą połową, jak rozwiązywać problemy w związku, jak mówić o swoich potrzebach i problemach, a to przecież podstawowe elementy wpływające na jakość relacji. Jak zatem nauczyć się budować dobry związek?
Żyjemy w kulturze, która wspiera, a czasami nawet narzuca nam wspinanie się po szczeblach kariery, pogoń za lepszym autem, domem, noclegiem w ekskluzywnym hotelu za co najmniej 2000 zł za dobę. Wszystko po to, aby mieć się czym pochwalić i zabłyszczeć. Często budujemy w ten sposób wizerunek ludzi żyjących bezstresowo, którym wszystko się udaje. Wręcz unikamy stresu za wszelką cenę, dążymy do bezstresowego życia, pracy i utrzymywania spokoju i uśmiechu przez cały czas.
Stres jest zjawiskiem na tyle zaskakującym, że choć jest nam powszechnie znany, to już sama próba zdefiniowania, czym tak naprawdę jest, przysparza sporo trudności. Czy jest to coś, czego należy unikać za wszelką cenę w myśl: „Stres to cichy zabójca”, a może jednak stanowi reakcję, której pojawienie się ma głębszy sens?