Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
„Czym się tak przejmujesz”; „Odpuść, świata nie zmienisz” – czy często słyszysz podobne komentarze? Jeśli tak, to zapewne należysz do osób wysoko wrażliwych. I nie lubisz swojej wrażliwości, chciałbyś się jej pozbyć… A byłoby szkoda.
Osoby z borderline najbardziej potrzebują w relacji tego, czego jednocześnie najbardziej się boją – bliskości. Pragną miłości, ale jakieś raniące doświadczenie z przeszłości każe im przeczuwać, że bliskość i miłość skazują na nieopisany ból.
Póki życia, póty nadziei – mówi stare przysłowie. Trudno żyć tylko nią, ale bez niej żyć jeszcze trudniej. Gdzie zatem jej szukać, jak ją w sobie wzbudzić?
Jesteśmy tu po to, aby się o siebie wzajemnie troszczyć – o rodziców, o dzieci, o obcych, którzy nie mogą sobie poradzić. Tylko tak ocalimy nadzieję – myśląc dla kogoś, a nie tylko o sobie.
Mówimy „spoko”, „nie ma problemu”, „wcale nie jest mi przykro”, a zarazem jakiś głos w nas doskonale wie, że nie jest spoko, bo jest nam przykro, i że jest problem. Dlaczego unieważniamy i zdradzamy samych siebie?
Dziś wciąż w wielu środowiskach i grupach społecznych, m.in. w niektórych społecznościach religijnych, seksualność i inne naturalne potrzeby ludzkie są piętnowane i represjonowane. Dlatego ludzie poddani presji społecznej takich systemów często zapadają na choroby psychiczne, wpadają w depresję, cierpią na zaburzenia lękowe albo stają się agresywni.
Pojawia się garstka ludzi, którzy głoszą coś, z czym większość się nie zgadza. Nierzadko traktowani są jak pomyleńcy. Ale mówią to samo, mówią to przez lata. I coś się zmienia, coraz więcej ludzi do nich dołącza. Garstka może wiele, jeśli spełni pewne warunki. Jakie?