W 2016 roku, podczas gdy spacerowałam z przyjaciółmi, niefortunnym trafem motor wpadł w kolizję, a zdesperowany kierowca w akcie próby ocalenia swojego życia zeskoczył z maszyny, nad którą stracił panowanie, kierując ją na nieszczęście w moim kierunku. Przednie koło motocykla z całą siłą wjechało i uderzyło w mój kręgosłup, a moje bezbronne, nie spodziewające się niczego ciało, zrobiło obrót o 360 stopni, po czym wylądowałam prosto na kości kulszowej. W rezultacie owego zdarzenia wypadło mi biodro i miałam poturbowany kręgosłup. Na domiar złego bardzo ucierpiał mój kark, gdyż wygiął się niebezpiecznie w połowie do tyłu, a głowa uderzyła z całej siły w przednią część motocykla. Byłam w szoku, a nim do mojego mózgu dotarło, co się wydarzyło, straciłam przytomność.