Wstydliwe okaleczenie

Praktycznie

Około 15 tysięcy Polaków co roku dowiaduje się, że ma nowotwór jelita grubego. Dla wielu z nich stomia może być jedynym ratunkiem. Dla Doroty pierwsze dwa lata po operacji były przeżyciem traumatycznym. Rzadko wychodziła z domu, a jeśli już, to szła ze spuszczoną głową. Wydawało jej się, że wszyscy wiedzą, że ona TO ma…

Trudno uwierzyć, że czasem pacjenci rezygnują z terapii ratującej życie. – Niektórzy wstydzą się tak bardzo, że wolą umrzeć, niż poddać się operacji – tłumaczy dr Mariola Kosowicz, psychoonkolog, psychoterapeutka, kierownik Poradni Psychoonkologii Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Wielu jej pacjentów nie miało jednak wątpliwości, że lekarze powinni robić wszystko, by ratować im życie. – Ale po wyłonieniu stomii mieli poczucie, że nie potrafią już żyć… Ta operacja ratuje ludzkie życie, choć jednocześnie wyjątkowo mocno obciąża psychikę.

POLECAMY

W Polsce żyje około 40 tysięcy osób, które wyszły z ciężkiej choroby i mają wyłonione zewnętrzne przetoki chirurgiczne – tzw. stomie. Rocznie przeprowadza się 6 tys. takich operacji: ponad 70 procent z nich to kolostomie wytwarzane na jelicie grubym, około 20 procent to ileostomie wyłonione na jelicie cienkim, pozostałe to stomie moczowodowe, czyli urostomie. Wyłonienie przetoki na stałe to zabieg ratujący życie, natomiast stomię czasową wykonuje się, gdy istnieje szansa na przywrócenie ciągłości przewodu pokarmowego i odtworzenie normalnego sposobu wypróżniania. 

Operacji wyłonienia stomii dokonuje się u dziewięciu na dziesięciu chorych na raka jelita grubego, a także u pacjentów z chorobami zapalnymi jelit oraz u poszkodowanych w wypadkach, jeśli nastąpiło uszkodzenie jelit.
Umiejscowione na brzuchu przetoki służą do wydalania treści jelitowych lub moczu. Dzieje się to w sposób niekontrolowany, dlatego pacjenci muszą korzystać z woreczków stomijnych. Niektórzy nie potrafią tego zaakceptować. Zdaniem Marioli Kosowicz nasz sposób myślenia na temat potrzeb fizjologicznych związanych z wypróżnianiem się kształtowany jest od dziecka. – Uczono nas, by „tego” nie wąchać i nie oglądać. I nagle nosimy to codziennie w woreczku na brzuchu. 

To jest „fe”?

W sklepach z artykułami dla dzieci znajdziemy bogaty asortyment nocników, dzięki którym dzieci mają nauczyć się skutecznie „załatwiać sprawy”. Przyjmuje się, że najlepszy okres na trening czystości przypada na czas między 18. a 30. miesiącem życia. Niektórym dzieciom nauka korzystania z nocnika zajmuje tylko kilka tygodni, innym – miesiące. Treningu czystości nie wolno zacząć zbyt wcześnie, bo przyniesie odwrotny skutek, podobnie jak naciski lub wyrażane głośno niezadowolenie w przypadku porażki. Gdy dziecko jest już gotowe, trzeba zapewnić mu spokój i intymność podczas wypróżniania. Wtedy zbędne będą fanfary lub „wyśpiewywane” przez nocnik piosenki, gdy na jego dnie pojawi się kupa. Warto też wytłumaczyć dziecku, że jej miejsce jest w ubikacji. Natomiast wszystkie prześmiewcze komentarze: „be, jaka brzydka kupa”, „wstydź się, taka duża, a w majtki się posikała” prowadzą do tabuizowania tej zwykłej, fizjologicznej czynności. – Wtedy oglądanie wytworów własnej przemiany materii staje się czymś brudnym i zakazanym – zauważa psychoonkolog. – Potem, jako dorośli ludzie, korzystamy z muszli klozetowych bez półki, by nie patrzeć na kał. A przecież jest on barometrem naszego zdrowia.

Tysiące rocznie

W Polsce około 40 tys. osób ma wyłonioną stomię. Każdego roku wyłania się 4,5–6 tysięcy stomii. 

Najczęstszą przyczyną wyłonienia stomii są nowotwory jelita grubego (ok. 90 procent przypadków). W dalszej kolejności: wrzodziejące zapalenie jelita grubego, choroba Leśniowskiego-Crohna, wady i urazy odbytnicy i odbytu, pęcherza i dróg moczowych, komplikacje w wyniku wypadków komunikacyjnych, postrzałów, powikłania pooperacyjne.

 

Worek do życia

– Zachorowałam w 1999 roku, ale od dziecka miałam problemy gastryczne i zaparcia – opowiada Dorota Kaniewska, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Stomijnego Pol-ilko. – Przez jedenaście miesięcy przed diagnozą miałam biegunkę. Gdy pierwszy raz zauważyłam krew w kale, uznałam, że popękały mi hemoroidy i próbowałam się wyleczyć sama.

Dorota Kaniewska myślała: samo przyszło, samo przejdzie, jednak gdy zaczęła mieć problemy z zapanowaniem nad zwieraczami, poszła do lekarza. Dostała skierowanie na wlew doodbytniczy. – Powiedzieli mi, że to polip wielkości dużej wiśni. Dopiero później poz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI