Słowa, które dają otuchę

Praktycznie

Co powiedzieć choremu przyjacielowi? Chcielibyśmy dodać mu otuchy i okazać wsparcie, jednak wszystko, co przychodzi nam do głowy, wydaje się sztuczne i nie na miejscu. Jakie słowa nie zabrzmią banalnie? 

Wyobraź sobie, że dzwoni do ciebie przyjaciel. Dowiedział się właśnie, że jest nieuleczalnie chory. Albo nauczycielka twojego dziecka przychodzi po wakacjach z głową owiniętą chustą, pod którą nie ma już włosów.

POLECAMY

A może kolega z pracy wraca po długim zwolnieniu i wygląda jak wrak... W takich sytuacjach naturalną reakcją jest szok, który powoduje, że bezmyślnie wyrzucamy z siebie wyświechtany frazes, tchórzliwą uwagę albo bezceremonialne pytanie. Lepszym wyjściem jednak wydaje się powstrzymanie nieprzefiltrowanych uczuć i zareagowanie w bardziej odpowiedni sposób. 

Ugryź się w język

Większość z nas nie czuje się swobodnie, rozmawiając o chorobie, a w potocznym języku niewiele jest słów na określenie zakłopotania, lęku, niepokoju, smutku czy żalu. Z jednej strony nie chcemy, by nasza wypowiedź zabrzmiała jak świąteczna pocztówka, a z drugiej mamy wrażenie, że język sztywnieje nam ze strachu. Chcemy powiedzieć coś prawdziwego, ale słowa, które przychodzą nam do głowy, są jak wyzwiska dla już i tak cierpiącego przyjaciela. Ilustrują to poniższe anegdoty.

  • Gdy przyjaciółka Kathleen Peratis lekceważąco nazwała jej operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego „drobnym zabiegiem”, Kathleen sformułowała zabawną definicję: „Drobny zabieg to operacja wykonana na kimś innym”.
  • Patrick zwierzył się bratu, że jego rak prawdopodobnie dał przerzuty do węzłów chłonnych. „Co to są węzły chłonne?”, zapytał brat. A gdy Patrick nie potrafił tego wyjaśnić, zbeształ go słowami: „Czy ty nie powinieneś trochę więcej na ten temat poczytać?”. 
  • Frank właśnie przygotowywał się do operacji raka prostaty, kiedy jego znacznie młodszy współpracownik powiedział: „Nie martw się. Mój ojciec miał taką samą operację wiele lat temu i rak powrócił dopiero kiedy zbliżał się do osiemdziesiątki”. Frankowi, który miał wtedy siedemdziesiąt lat, osiemdziesiątka nie wydawała się zbyt odległym momentem.
  • „A może to po prostu siedzi w twojej głowie?”, sugerowały przyjaciółki Debory, gdy lekarze nie potrafili właściwie zdiagnozować symptomów jej choroby. I co? Okazało się, że Deborah ma boreliozę. 

Grzeczne słowa

W wywiadzie opublikowanym we wrześniu 2012 roku w „New York Timesie”, prezydent Bill Clinton mówił między innymi o różnicy między prawdziwą emocją a wygładzoną elokwencją: „Wyobraź sobie, że jesteśmy przyjaciółmi od czterdziestu lat”, powiedział prezydent, kładąc rękę na ramieniu dziennikarza. „Gdybyś odwiedził mnie w szpitalu i rozmawiał ze mną, używając samych grzecznych słów, potraktowałbym to jak zniewagę. Wolałbym, żebyś powiedział: «O Boże, tak mi przykro. Do dupy z tym wszystkim. Szkoda, że nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić»”.

Używamy formalnych albo przesadnie wymyślnych słów wcale nie dlatego, że brak nam wrażliwości. Ulegliśmy kulturowej iluzji, że właśnie takie słowa przynoszą chorym i cierpiącym ulgę. A przy okazji sprawiają ulgę nam samym. Oto kilka zdań, które moim rozmówcom z poczekalni wydały się irytujące, obraźliwe albo beznadziejnie bezużyteczne, bez względu na intencje, z jakimi zostały wypowiedziane.

„Wszystko dzieje się po coś.”
„Musisz być silna dla swoich dzieci.”
„Wszyscy jedziemy na tym samym w...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI