O myśleniu życzeniowym

Między słowami

Nie wierz w cuda, licz na nie. Jerzy Lec
 

Siedziałem w sylwestra, pisałem felieton, a potem – zgodnie ze starą tradycją – trochę się napiłem. Jest przesąd, że to, co robisz w sylwestra, będziesz robić cały rok. No cóż, perspektywa niezła, chyba że coś się zmieni z „Charakterami”, ale tak wspaniałe pismo może spać spokojnie. Picie w nowym roku też mi nie przeszkadza. A więc siedziałem, pisałem i składałem życzenia noworoczne. Taki zwyczaj. Właściwie życzenia można składać w każdym czasie, bo to wykazuje, że chcemy dla życzeniobiorcy dobra. I nic przy tym nie tracimy, bo gdybyśmy rzeczywiście mogli coś dla niego zrobić, to musielibyśmy mu obiecywać coś konkretnego. I trzeba by wiedzieć, czego ten człowiek chce. Zapytałem mojego syna, czego sobie życzy w sylwestra, odpowiedział, żebym był tak hojny, jak pani premier, i dał 500 złotych. 

POLECAMY

A teraz poważnie. Dlaczego myślimy życzeniowo, zamiast po prostu myśleć? Nie ma w tym nic złego, jeśli nie tracimy perspektywy własnych i cudzych możliwośc...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI