Genealogia uczuć

Laboratorium

Upieranie się za wszelką cenę przy tym, że emocje uwarunkowane są przede wszystkim albo biologicznie, albo kulturowo, byłoby sensowne jedynie wtedy, gdyby dało się wskazać linię demarkacyjną dzielącą kulturę i naturę w ogóle.

Zainteresowanie emocjami przeżywa swój renesans. Nikt już nie twierdzi, że emocje są tylko „koroną umysłu” czy „kolorytem” chłodnych i logicznych procesów poznawczych. Mało kto traktuje też poważnie możliwość ścisłego rozróżnienia na „serce” i „rozum”. Mimo toczącego się w latach osiemdziesiątych sporu o prymat emocji nad poznaniem, którego głównymi uczestnikami byli psychologowie Richard Lazarus i Robert Zajonc, wciąż trudno rozstrzygnąć przysłowiowe pierwszeństwo jajka lub kury. Dzieje się tak dlatego, że procesy poznawcze i emocje przeplatają się na wielu poziomach, wpływając jednocześnie na nasze zachowania i decyzje. To jednak dopiero wierzchołek całej góry lodowej problemów. Jednym z przewijających się w dyskusjach – nie tylko akademickich – zagadnień jest pochodzenie emocji. W tej debacie głównymi adwersarzami są zwolennicy biologicznych podstaw i kulturowych uwarunkowań emocji. Stawka w sporze jest bardzo wysoka, bowiem dotyczy on natury emocji.

POLECAMY

Dziedzictwo Darwina

Prekursorem biologicznego podejścia do emocji był Karol Darwin, który w 1872 roku opublikował pracę O wyrazie uczuć u człowieka i zwierząt. Jak na swe czasy stosował wyrafinowane metody – zgromadził pokaźną ilość obserwacji ludzkich reakcji emocjonalnych, zarówno osób zdrowych, jak i chorych psychicznie, w badaniach używał kwestionariuszy, a swoje wywody ilustrował (jako jeden z pierwszych uczonych w ogóle) fotografiami. Zainteresowanie emocjami stanowiło kontynuację tematyki podjętej w wydanej rok wcześniej słynnej książce O pochodzeniu człowieka. 

Darwin traktował emocje przede wszystkim jako dowód ciągłości procesów ewolucyjnych. Badania nad emocjami miały udokumentować jego tezę o nieistnieniu ostrej granicy między Homo sapiens i jego przodkami. Przez emocje Darwin rozumiał wyzwalane niezależnie od woli, czy wręcz automatyczne, wzorce zachowań, zaprogramowane w trakcie historii ewolucyjnej. Choć dobór naturalny utrwalił emocje prowadzące do reakcji ułatwiających przetrwanie – dziś skutki działania tych emocji takie być nie muszą. Współcześni psychologowie ewolucyjni określają taki mechanizm mianem hipotezy o opóźnieniu adaptacyjnym – skłonność do agresji, motywowanej złością, nie jest uważana współcześnie za cechę pozytywną, ale trudno wyobrazić sobie, by nasi plejstoceńscy przodkowie zdołali bez niej przetrwać.

Dziedzictwem Darwina jest również utożsamienie emocji ze zmianami cielesnymi – emocje to stany doświadczane przez cały organizm, a nie namiętności bezcielesnego Ja. W klasyfikacji Darwina ekspresją wstydu jest czerwienienie się, gniewu – zaciskanie pięści oraz marszczenie brwi, strachu – jeżenie się włosów czy drżenie. Choć niektóre podawane przez Darwina przykłady ekspresji emocjonalnych – na przykład szyderczy uśmiech (oznaka pogardy) ma być pozostałością po warczeniu i gotowości do ugryzienia – nam mogą wydawać się naiwne, samo podejście biologiczne jest dziś jednym z fundamentów psychologii emocji. Zaakcentowanie roli zmian cielesnych leży także u podstaw popularnego do dziś ujęcia emocji zaproponowanego przez Williama Jamesa. W słynnym eseju „Czym jest emocja” filozof i psycholog...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI