Efekt kameleona. O tym, kiedy i dlaczego naśladujemy innych

Psychologia i życie

Wzajemnie się naśladujemy; często czynimy to nieświadomie. Przykładowo, kiedy ktoś obok nas ziewa, też nam się to udziela. A jeśli nasz rozmówca pociera ręką twarz, prawdopodobnie wykonamy podobny gest. Jaką funkcję spełnia naśladownictwo w naszym życiu?

Niejeden student chce być kopią swego profesora. Występować tu może zjawisko modelowania, opisany przez słynnego amerykańskiego psychologa Alberta Bandurę. Aby został uruchomiony, po pierwsze uczeń musi... na dane zachowanie profesora (na przykład swobodne prowadzenie wykładu) zwrócić uwagę; po drugie działanie to musi zapamiętać, a potem powtórzyć (przykładowo podczas występu zaliczeniowego na zajęciach). Ostatnim etapem nauki nowych zachowań są procesy motywacyjne – czyli chęć do powtórek wzorcowych działań. Jeśli powiążemy obserwowany czyn z pozytywnymi konsekwencjami, to będziemy prawdopodobnie to zachowanie powielać (zapewne student ujawni motywację do kopiowania postępowania profesora, gdy odnajdzie jego nazwisko na liście najwyżej ocenianych wykładowców). Na ogół nie chcemy uczyć się zachowań, które przyniosłyby modelowi skutki negatywne.
Przyjrzyjmy się bliżej zjawisku mimikry. Dziennikarz pociera twarz, a dyskutant po chwili postępuje tak samo. Rozmówca mógł wykonać gest naśladowczy nieświadomie. Okazuje się, że zazwyczaj kopiujemy automatycznie takie proste reakcje behawioralne (co zostało potwierdzone w eksperymencie Tanyi Chartrand i Johna Bargha). W badaniu tym dwie osoby prowadziły rozmowę. Pomocnicy badaczy prezentowali przy tym określone zachowania (np. pocierali twarz), natomiast uczestnicy naśladowali je, lecz – co ważne – nie rejestrowali odbiegających od normy ruchów własnych oraz rozmówców! Inaczej więc niż w przypadku złożonego naśladowania (stosowanego świadomie i z intencją), tego prostszego z reguły nie zauważamy i nie używamy celowo (a takie naśladowanie przebiega na poziomie prostych gestów, mimiki, postury ciała oraz sposobu mówienia, to jest tempa mowy, natężenia głosu czy doboru słów).

Klej społeczny 

Uważa się, że za mimikrę odpowiadają neurony lustrzane (komórki nerwowe zlokalizowane w tzw. korze ruchowej). Neurony takie są zaangażowane w wykonywanie prostych ruchów, takich jak podniesienie szklanki z herbatą (a które to ruchy także mogą być wzbudzane podczas obserwowania innej osoby je wykonującej). Gregory Hickok – profesor nauk kognitywnych (i autor książki Mit neuronów lustrzanych) – wskazuje, że obserwując czyjeś ruchy, aktywizujemy „drogowskazy” mózgowe tego samego aktu, odtwarzając je zgodnie z umysłową podpowiedzią. Psycholog Janet Bavelas z zespołem postulowała, że proste naśladowanie funkcjonuje na zasadzie komunikacji interpersonalnej: „zauważ! – jestem do ciebie podobny, a przez to mogę cię lepiej zrozumieć”. Naśladowca może „podpowiadać” naśladowanemu, że przez bycie niczym odbicie lustrzane drugiej osoby lepiej orientuje się w jej sytuacji. Na rzecz tego wnioskowania warto przytoczyć badania Richarda Maurera oraz Jeffreya Tindala. Okazało się bowiem, że terapeuta kopiujący postawę ciała pacjentów był przez nich postrzegany jako bardziej empatyczny niż wtedy, gdy nie dopasowywał się do nich ruchami.
 

Czy rodzimy się z umiejętnościami naśladowczymi? 

Naśladownictwo wytworzyło się na drodze ewolucji, zwiększając szansę na przetrwanie gatunków. Niemowlaki już kilka godzin od narodzin (a czasem nawet po około 30 minutach od przyjścia na świat) ujawniają pewne zachowania naśladowcze. Badacz Martin Simner pokazał, że niemowlęta „zarażają się” płaczem od innych dzieci. Naukowcy – Ander Meltzoff oraz Keith Moore – dowiedli natomiast „zaraźliwości” niemowląt ekspresjami twarzy dorosłych. Wojciech Kulesza, autor książki Efekt kameleona” Psychologia naśladownictwa,...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI