Czytanie o przemocy to w jakiś sposób zawsze czynność dydaktyczna – często mająca na celu autoanalizę, budowanie w sobie systemu oporu, ale też sprawdzanie, jak używamy naszej przewagi wobec istot, które są od nas zależne. Powieść Anandy Devi Zielone sari (w przekładzie Krzysztofa Jarosza), rozgrywająca się na Mauritiusie, w kulturze całkowicie dla Polaków egzotycznej, stanowi dla takiej analitycznej lektury materiał idealny. Devi bardzo przewrotnie osadza w roli narratora domowego kata – nigdy nie spodziewalibyśmy się, że możemy z zainteresowaniem obserwować to, co robi człowiek znęcający się nad żoną, a potem też córką, stosujący przemoc werbalną i fizyczną, utrzymujący obie kobiety w strachu i podległości.
POLECAMY
Główny bohater nie pochodzi wcale z rodziny patologicznej, nie chodzi też o przyzwolenie na przemoc, jakie daje obca, egzotyczna kultura. Przeciwnie...